Wysłany: 2009-03-13 14:21
Nie tylko w ex :?
Także w znajomych, przyjacielach. W każdym.
Na koniec też potrzebny jest szacunek, a tego zazwyczaj na końcu brakuje...
Aliquando praeterea rideo, jocoro, ludo, homo sum.
Wysłany: 2009-03-13 19:54
hmmm ... ja mysle ze po swiecie nie chodzi tylko ta przyslowiowa "druga polowka" (szczerze w nia nie wierze) ludzie dobieraja sie w pary bo dobrze sie ze soba czuja i odpowiadaja im nawzajem swoje chraktery ... nie ma milosci wiecznej ... kazda kiedys przemija ... (do Panny Rudzik ) moze to niebyla prawdziwa milosc ... jesli jest niegodny twojej osoby to nie ma co w ogole tego dalej ciagnac ... zycze z calego serca Ci obys jak najszybciej zakochala sie szczesliwie ;P
use condoms
Wysłany: 2009-03-15 21:02
Giftmascherin, większość kobiet tak ma. Niestety nie jesteśmy idealne, ani dostatecznie silne, by non stop znosić liczne rozczarowania zwłaszcza względem komuś, komu ufało się tak jak jeszcze nikomu innemu.
"I lived the life of a drifter waiting for the day/ When I'd take your hand and sing you songs/ And may be you would say/ Come lay with me and love me/ And I would surely stay." "A ty z tej próżni czemu drwisz, kiedy ta próżnia nie drwi z ciebi
Wysłany: 2009-03-15 21:11
[quote:f4629673aa="Wampgirl"](...)komu ufało się tak jak jeszcze nikomu innemu.[/quote:f4629673aa]
... i każdemu następnemu zaufamy tak samo, ale oszukujemy się, że nie, bo to jest ten jedyny.
Eh, jak ja to znam.
Ale skoro już o tym wiesz, Giftmascherin, że nie jest tak jak powinno - to jestes na dobrej drodze :)
Aliquando praeterea rideo, jocoro, ludo, homo sum.
Wysłany: 2009-03-15 21:15
Albo potem boimy się ponownie zaufać, a bez tego nie da się stworzyć związku. Wtedy partner pokutuje za naszą przeszłość.
"I lived the life of a drifter waiting for the day/ When I'd take your hand and sing you songs/ And may be you would say/ Come lay with me and love me/ And I would surely stay." "A ty z tej próżni czemu drwisz, kiedy ta próżnia nie drwi z ciebi
Wysłany: 2009-04-18 20:30
A co jeśli spędziło się z kimś rok i właściwie pierwsze symptomy rozstania nie wstrząsnęły, nie wywołały potoku łez, tylko gdzieś utonęły te uczucia zanim zdążyły się urodzić?
To jest dopiero żal, że było się z kimś i straciło trochę nerwów i czasu bez wyraźnych pobudek. Miało się pewność, że nigdy nic z tego nie będzie, a wpadło w jakiś marazm, nie chciało się rozstać z tymi smsami na dobranoc i mile spędzanymi wieczorami próbując na siłę wyegzekwować od siebie uczucia.
Kiedy obie osoby chciały kogoś kochać - jedna wmawiała raz że kocha, potem że się odkochała i tak na zmianę w zależności od nadwyrężonej kondycji psychofizycznej, a druga nawet nie próbowała oszukiwać siebie?
Nie ma miłości na siłę.
"I lived the life of a drifter waiting for the day/ When I'd take your hand and sing you songs/ And may be you would say/ Come lay with me and love me/ And I would surely stay." "A ty z tej próżni czemu drwisz, kiedy ta próżnia nie drwi z ciebi
Wysłany: 2009-12-14 01:10
Po raz kolejny stwierdzam, że miłości nie można sobie wmówić ani się do niej w żaden sposób zmusić. Musi przyjść sama. A im dłużej nie przychodzi, tym bardziej spada prawdopodobieństwo, że kiedykolwiek to nastąpi.
"I lived the life of a drifter waiting for the day/ When I'd take your hand and sing you songs/ And may be you would say/ Come lay with me and love me/ And I would surely stay." "A ty z tej próżni czemu drwisz, kiedy ta próżnia nie drwi z ciebi
Wysłany: 2009-12-19 00:05
[quote:12164e4b3e="Wampgirl"]Po raz kolejny stwierdzam, że miłości nie można sobie wmówić ani się do niej w żaden sposób zmusić. Musi przyjść sama. A im dłużej nie przychodzi, tym bardziej spada prawdopodobieństwo, że kiedykolwiek to nastąpi.[/quote:12164e4b3e]
I tu się rodzi pytanie - czy w takim razie lepiej pakować się w związki z rozsądku i mieć nadzieję, że jednak kiedyś parntera się pokocha, czy odpuścić sobie całkiem i przywyknąć do samotności?
Wysłany: 2009-12-19 00:14
Oj chyba nie ma nic gorszego niż przywyknąć do samotności... chociaż dla osoby która przywyka do tej samotności to jest to może i lepsze, bo nie brak jej drugiej osoby. Ale gdy jeśli się jednak znajdzie ktoś, kto obdaży tą osobę uczuciem, co sprzyja rodzeniu się uczucia u tej drugiej osoby w sumie, to ta co się przyzwyczaiła do samotności stwierdzi "po co się narażać na cierpienie ... w samotności mi dobrze" ... spotkałem już parę takich dziewczyn :/ mimo że ja chciałem to one nie chciałby bo są "wolne" i nie mają "problemów" ani nikt ich nie "ogranicza" :/ co dla mnie jest bzdurne ... człowiek to istota, która żyje w parze z kimś
przynajmniej jak na dzisiejsze czasy
a przynajmniej tak powinno być ... to jest chore co się dzieje z tym dzisiejszym światem pod tym względem :/ coraz więcej samotnych ludzi którzy sami wybierają taką drogę właśnie przez te przywykanie do samotności... dla tego lepiej jest spróbować znaleźć w tej drugiej osobie coś co nam się podoba... nie mówię już o takim czymś że bez uczucia się wiązać i czekać na uczucie które być może przyjdzie, ale żeby znaleźć coś co się nam podoba w drugiej osobie, co nas pociąga. Jeśli się nie uda to trudno ale spróbować trzeba
wtedy łatwiej pokochać taką osobę jesli się czuje że ona kocha nas
haha troche epickie mi to wyszło ale wiadomo o co chodzi
oczywiście mogę się mylić, to tylko moje przemyślenia które nie muszą być do końca przemyślane 
jedyne co mi przychodzi do głowy to chyba "żyj i daj żyć innym" ;p takie najsensowniejsze jak dla mnie i co najbardziej do mnie trafia ;p
Wysłany: 2009-12-19 00:19
[quote:a5c2871f6a="alagner"][quote:a5c2871f6a="Wampgirl"]Po raz kolejny stwierdzam, że miłości nie można sobie wmówić ani się do niej w żaden sposób zmusić. Musi przyjść sama. A im dłużej nie przychodzi, tym bardziej spada prawdopodobieństwo, że kiedykolwiek to nastąpi.[/quote:a5c2871f6a]
I tu się rodzi pytanie - czy w takim razie lepiej pakować się w związki z rozsądku i mieć nadzieję, że jednak kiedyś parntera się pokocha, czy odpuścić sobie całkiem i przywyknąć do samotności?[/quote:a5c2871f6a]
Myślę, że mimo wszystko warto próbować. Większość ludzi ma taki odruch, że nawet jeśli związek nie zapowiada się różowo, to i tak zgadza się na stworzenie takiej relacji, by wnieść coś nowego do swego życia. Przecież w głębi ducha każdy pragnie, by ktoś inny o niego zabiegał, dbał, doceniał - nawet jeśli nie jest się gotowym/zdolnym do stworzenia wartościowego, opartego na miłości związku z tym człowiekiem.
Nie ma nic gorszego niż pogodzenie się z własną samotnością. Owszem, w zależności od charakteru człowiek odczuwa samotność, niektórzy nawet permamentnie, ale nie można aprobować tego stanu, zamykać się na świat i ludzi. Mam na myśli akceptowanie siebie, swoich uczuć, ale niedopuszczenie do dodatkowej izolacji społecznej.
"I lived the life of a drifter waiting for the day/ When I'd take your hand and sing you songs/ And may be you would say/ Come lay with me and love me/ And I would surely stay." "A ty z tej próżni czemu drwisz, kiedy ta próżnia nie drwi z ciebi
Wysłany: 2009-12-19 10:57
[quote:72a0089006="Wampgirl"](...)Owszem, w zależności od charakteru człowiek odczuwa samotność, niektórzy nawet permamentnie, ale nie można aprobować tego stanu, zamykać się na świat i ludzi. Mam na myśli akceptowanie siebie, swoich uczuć, ale niedopuszczenie do dodatkowej izolacji społecznej.[/quote:72a0089006]
to ostatnie niejako samo się często wymusza. Żaden singiel [nie lubię tego słowa, choroba, ale niech tam] nie będzie się pchać przecież na imprezy gdzie same pary dookoła, bo raz - chyba to dziwne dla niego samego, dwa - nie zawsze nawet wypada.
Jasne - generalizuję trochę, ale odnoszę wrażenie, że w dużej mierze tak to właśnie wygląda.
Wysłany: 2009-12-20 18:21
[quote:b9fa57f0c5="alagner"]
to ostatnie niejako samo się często wymusza. Żaden singiel [nie lubię tego słowa, choroba, ale niech tam] nie będzie się pchać przecież na imprezy gdzie same pary dookoła, bo raz - chyba to dziwne dla niego samego, dwa - nie zawsze nawet wypada.
Jasne - generalizuję trochę, ale odnoszę wrażenie, że w dużej mierze tak to właśnie wygląda.[/quote:b9fa57f0c5]
Otóż to. Niektórzy ludzie wręcz mają kompleks na tym tle.
Mówią o związku z rozsądku miałam na myśli instynktowną próbę ustrzeżenia się od samotności, ułatwienie sobie życia ( wiadomo, że razem jest łatwiej niż w pojedynkę chociażby przy podziale ról życiowych), a także może odrobinę konwenansów i presji otoczenia.
Co do psychologii mężczyzn - możliwe, że nie mam o niej zbyt dużego pojęcia, bo moi byli w jakiś sposób specyficzni, co by nie rzec "wynaturzeni" w jakimś stopniu.
"I lived the life of a drifter waiting for the day/ When I'd take your hand and sing you songs/ And may be you would say/ Come lay with me and love me/ And I would surely stay." "A ty z tej próżni czemu drwisz, kiedy ta próżnia nie drwi z ciebi
Wysłany: 2009-12-20 20:56
[quote:dda41a4537="Wampgirl"]
Otóż to. Niektórzy ludzie wręcz mają kompleks na tym tle.
Mówią o związku z rozsądku miałam na myśli instynktowną próbę ustrzeżenia się od samotności, ułatwienie sobie życia ( wiadomo, że razem jest łatwiej niż w pojedynkę chociażby przy podziale ról życiowych), a także może odrobinę konwenansów i presji otoczenia.
Co do psychologii mężczyzn - możliwe, że nie mam o niej zbyt dużego pojęcia, bo moi byli w jakiś sposób specyficzni, co by nie rzec "wynaturzeni" w jakimś stopniu.[/quote:dda41a4537]
Tak bardzo infantylnie i przyziemnie powiem - pamiętam jak na dwa czy trzy miesiące przed studniówką nagle na sympatia.pl zrobił się wysyp nowych twarzy w postaci moich koleżanek z klasy :lol: Nie żebym ja, czołowy w szkole męski szowinista przyszedł sam - wręcz odwrotnie - wypadało kogoś ze sobą wziąć, to i wziąłem.
Tylko jedną rzeczą są większe imprezy, drugą "spontaniczne" wypady na piwo np. Można nazywać to "kompleksem", ale żaden mający minimum taktu człowiek nie będzie pchać się samotnie między pary. Presja otoczenia paskudna sprawa, zwłaszcza kiedy ktoś jest sam bo z różnych powodów ten stan rzeczy mu pasuje [od niespotkania właściwiej osoby na poświęceniu się karierze skończywszy]. A widzę po sobie jak bardzo brakuje mi ekipy jeszcze z czasów ogólniaka, bo jeden się żeni, drugi ojcem zostaje, trzeci woli iść z panną do kina, czwarty idzie rwać kolejną na szybki numerek a mnie coś trafia bo nie mam z kim browara się napić i pogadać o zombiakach w nowym Resident evil. :wink: Tzn. nie mam do nikogo pretensji, to wszystko moi przyjaciele i szczęścia im życzę ale dobija mnie fakt, że brak partnerki [i szczerze mówiąc, brak potrzeby jej posiadania - może to zaburzenie, bo ponoć w wieku lat dzwudziestukilku powiniennem ślinić się na widok wszystkiego co ma biust, a może po prostu właściwej jeszcze nie spotkałem] tak bardzo potrafi rzutować na relacje między znającymi się kupę lat facetami.
Wysłany: 2009-12-21 13:19
Ano. Miałam ostatnio podobną sytuację - zaproszenie na wyjście do kina. Koleżanka szła ze swoim przystojnym facetem. A ja nie miałam ochotę "wpieprzać się w paradę". Bycie singlem ogranicza, ale daje też inne możliwości - np. nieograniczone rwanie pustaków na disco, jeśli ktoś to lubi. Są plusy i minusy. I nie jest to regułą, że bycie singlem daje więcej możliwości i spontaniczności, bo często bywa na odwrót. Wszystko zależy od tego, jaki model związku stworzymy.
"I lived the life of a drifter waiting for the day/ When I'd take your hand and sing you songs/ And may be you would say/ Come lay with me and love me/ And I would surely stay." "A ty z tej próżni czemu drwisz, kiedy ta próżnia nie drwi z ciebi
Wysłany: 2009-12-21 14:14
[quote:0866fd4cef="janciovodnik"][quote:0866fd4cef="Wampgirl"]No niestety. Coraz częściej związki zwłaszcza tworzone w okolicach 28 i więcej lat, wynikają najczęściej ze zdrowego rozsądku. Nikt przecież nie lubi być sam i żyć z tą perspektywą wytykany przez rodzinę. Jakie by nie były relacje z partnerem zazwyczaj można liczyć na wsparcie i pomoc z jego strony, zwłaszcza w czasach, kiedy tak trudno o przyjaciół.[/quote:0866fd4cef]
Wypraszam sobie w twierdzeniu o związkach z rozsadku w wieku 28 i około...[/quote:0866fd4cef]
też sobie wypraszam :lol: :D
"Make Foch Not War" "Nic nie może się zmarnować"
Wysłany: 2009-12-21 22:31
Zauważcie, że to nie mój cytat. Mnie tam do 28 jeszcze daleko :D Ostatnio, nie wiedzieć czemu mam nieuzasadnione parcie na chłopa:P Może 28 zbliża się z zastraszającą szybkością?
"I lived the life of a drifter waiting for the day/ When I'd take your hand and sing you songs/ And may be you would say/ Come lay with me and love me/ And I would surely stay." "A ty z tej próżni czemu drwisz, kiedy ta próżnia nie drwi z ciebi
Wysłany: 2009-12-21 23:33 Zmieniony: 2009-12-21 23:35
No pewnie nie. Może chodzi o to, że dawno nie byłam bez faceta. A teraz jest jakoś tak inaczej, dziwnie, obco. Nie miałabym nic przeciwko, by to zmienić. Człowiek przyzwyczaja się do swej codziennej rzeczywistości, a zmiany, zwłaszcza te gwałtowne, powodują zagubienie.
"I lived the life of a drifter waiting for the day/ When I'd take your hand and sing you songs/ And may be you would say/ Come lay with me and love me/ And I would surely stay." "A ty z tej próżni czemu drwisz, kiedy ta próżnia nie drwi z ciebi
Wysłany: 2009-12-22 11:35
Pisałam o przyzwyczajeniu się do swojej sytuacji, a nie do faceta, bo przyzwyczajenie do kogoś jest bliskie uzależnienia od kogoś, a to bywa niebezpieczne.
"I lived the life of a drifter waiting for the day/ When I'd take your hand and sing you songs/ And may be you would say/ Come lay with me and love me/ And I would surely stay." "A ty z tej próżni czemu drwisz, kiedy ta próżnia nie drwi z ciebi
Wysłany: 2010-01-28 13:08
[quote:3b22acb02d="Wampgirl"]przyzwyczajenie do kogoś jest bliskie uzależnienia od kogoś, a to bywa niebezpieczne.[/quote:3b22acb02d]
Bywa...
A miłość za wszelką cenę? Nie ma szans na dłuższą metę, bo na siłę nic się w tej materii nie zdziała
Prawda jest córą czasu poczętą w przypadkowym i krótkotrwałym romansie ze zbiegiem okoliczności.
Wysłany: 2010-01-28 23:34
A jo wom powiem tak... Kiedyś próbowałem na siłe i wiecie co z tego wszło Gówno wyszło. Wszystko przyszło samo i w naj mniej oczekiwanym momecie (kiedy piłem wiono) Rock n rollowo ale z wykopem przyszło. Te kiedyś już tez to dla mnie starożytnośc i też teraz nic nie robie na siłe wszystko samo przyjdzie właśnie w naj mniej oczekiwanym momencie wystarczy troche pozytywnego myślenia!!!!!!!!!
Wódki nie pij, trawy nie pal, słuchaj tylko HEAVY METAL

