Słucham od półtora tygodnia i się saksofonu w tych utworach nasłuchać nie mogę. The Mass są doskonali, gdy próbują szaleć instrumentalnie, nieco bardziej blado wypada tu wokal, szczególnie w tych momentach, gdy jest to uproszczony wrzask. A za drugi utwór na płycie - klona Thin Lizzy, mam ochotę muzyków The Mass pogryźć. Po kiego grzyba coś takiego na tej płycie umieszczali? - ani to ciekawe, ani zabawne a do reszty pasuje jak pięść do nosa. Starczy jednak, że odezwie się saksofon i wszystkie mordercze zapędy idą w kąt. Coś czuję, że na nastepne wydawnictwo "demasów" będe czekać z diabelnym przejęciem i kciuki trzymać zeby komplikowali najbardziej jak umieją.

pornografia: http://staryzgred1979.blox.pl/html pornografia w star treku: http://ksiazkimojegodziecinstwa.blox.pl/html