Wracać wciąż do domu Le Guin
Zmierzch Bogów
Relacje :

VI Mystic Festival - Spodek, Katowice (05.06.2007)

5 czerwca w katowickim Spodku działo się wiele, poczynając od niekoniecznie udanej organizacji do niezwykle udanych spotkań w towarzystwie "wzajemnej adoracji" z całej Polski. Przejście przez bramkę, spotkania ze znajomymi - tak się zaczyna większość koncertów i festiwali - ku mojemu zdziwieniu - punktualnie, a nie jak na Metalmanii z kilkugodzinnym opóźnieniem.
Około 14:30 festiwal rozpoczął się dość energicznie i z dużą ilością blastów w wydaniu Pandemonium. Mnie osobiście się podobało - choć dla prawdziwych koneserów ich wieloletniej twórczości było "za szybko". Zespół zagrał między innymi 3 nowe utwory z dopiero co wydanej płyty, czyli tytułowy "Hellspawn", "Frost", "Hypnotic Dimension". Najważniejsze było, że ludzie się bawili i stanowiło to dobrą zapowiedź dla następnych wykonawców.
Jako drugi wystąpił Rootwater - warszawska formacja nie cieszyła się już tak entuzjastycznym przyjęciem, a według niektórych uczestników, jak też i moim skromnym zdaniem, to oni właśnie, a nie Pandemonium, powinni byli rozpoczynać ze względu na znacznie młodszy staż artystyczny.
Przyznam, że Bloodsimple i Virgin Snatch - podarowałam sobie, choćby ze względu na problemy wynikające z przedostawania się z balkonu z piwem, poza tym w tym roku Virgin Snatch widziałam już dwukrotnie i z tego co słyszałam później - ich występ został bardzo dobrze przyjęty, czyli tak jak się tego mogłam spodziewać.

Behemoth - występ naszej rodzimej "gwiazdy" rozczarował mnie kompletnie… osiągnęłam stan zwijających się z nadmiaru tempa zwojów w mózgu - może ja po prostu nie jestem stworzona do słuchania takiej muzyki?... to znaczy z pewnością nie jestem, tak więc po trzecim utworze opuściłam płytę udając się na parapet, gdzie doszłam do siebie. Poza tym, nie ujmując Nergalowi jego zaangażowania w muzykę i promocję zespołu - teksty ze sceny, które rzucał były dość powiedzieć "żenujące". Z tego co mi wiadomo trójmiejsko-warszawska formacja zagrała między innymi następujące utwory: "Conquer All", "From The Pagan Vastlands", "Prometherion", "Christians To The Lions", "Decade Of Therion", "As Above So Below", "Christgrinding Avenue", "Chant For Eskaton".
Dla mnie najlepszym występem popisali się Szwajcarzy z Celtic Frost. Fantastycznie, powoli, miażdżyli, wgniatali, pieścili poprzez między innymi "Procreation Of The Wicked", "Into Crypt Of Rays", "Dethroned Emperor", "Morbid Tales". Uczciwie przyznam, że przed koncertem średnio byłam przekonana do ich twórczości jak i samego występu, ale teraz nie mam żadnych wątpliwości, że to był jeden z najlepszych koncertów jakie widziałam.

Slayer - występ gwiazdy wieczoru trochę mnie rozczarował. Dzięki uprzejmości pewnego zacnego warszawiaka, miałam okazję obejrzeć ich występ z loży - co za tym idzie dokładnie wszystko widzieć i słyszeć. Dla mnie od samego początku - wiem jak to zabrzmi - było za głośno! Być może ludzie, którzy byli na płycie nie odczuwali tego tak jak osoby siedzące ze mną na wprost sceny. Chwilami byłam zmuszona zatykać uszy! Co nie zmienia absolutnie faktu, że zespół został przyjęty świetnie, Spodek na płycie i sektorach był wypełniony po brzegi. Moim zdaniem ludzi było więcej niż na Metalmanii w marcu. Jeśli niczego nie pomieszałam set lista Slayer wyglądała następująco: "Darkness Of Christ", "Disciple", "War Ensamble", "Jihad", "Die By The Sword", "Show No mercy", "Captor Of Sin", "Cult", "Bloodline", "Seasons In The Abyss", "Postmortem", "Silent Scream", "Dead Skin Mask", "Raining Blood", "South Of Heaven", "Angel Of Death".

Podsumowując - wyprawę do Katowic uważam za udaną. Festiwal "od strony sceny" - świetnie zorganizowany, zmiany zespołów przeprowadzane były sprawnie, a i problemów technicznych zbyt wielu nie było. Natomiast wszelakie niedoróbki organizacyjne zniwelował mi fakt spędzenia całego dnia w niezwykle miłym towarzystwie znajomych bliższych i dalszych. Oby więcej takich imprez!
Komentarz
Średnia ocena: 0
Oceny: 0
starstarstarstarstar

Podobne artykuły