Wracać wciąż do domu Le Guin
Zmierzch Bogów
Opowiadania :

Śmierć Elfki

Szła z zamkniętymi oczami. Otwarte i tak nie pozwoliłyby przebić się przez mgłę. Przy wszystkich możliwościach Elfów można by podejrzewać, że ich oczy służą tylko do ozdoby, ale stworzenie nie jest tak próżne w swym jestestwie. Tak czy inaczej Elfka poruszała się przed siebie niepewnie. Jej krok na co dzień delikatny, dziś stał się ociężały i wyczerpujący. Cel? Celem jej wędrówki stał się marsz sam w sobie - znak, że elfia prasiła została odcięta lub skalana. Ta Elfka, która jednym uśmiechem pozwalała rozkwitać kwiatom, która jedną szczęśliwą myślą wywoływała śpiew ptaków - dziś ta sama Elfka swym uczuciem sprowadziła mgłę - mgłę smutku... Pozwoliła na utworzenie smutnego źródła w swym sercu, kiedy serce to sponiewierane zostało kłamstwem niewdzięcznym. Ufność Elfki czerpała siłę z własnej praworządnosci, dlatego jej szczerość nie dopuszczała uczuć innych jak szczere i czyste. Owszem, spotykała sie ze złem i znała jego źródła, okazało sie jednak, że najgorsza z energii ukryła się tuż obok, że wykorzystała swoją moc by wzbudzić Elfie zaufanie, by zdobyć Elfki oddanie, by w końcu uderzyć krusząc serce Elfki wymawiając swoje imię - ZDRADA! Radość Elfa - źródło życia - zagubiona we mgle. Elfka szła coraz wolniej i wolniej - kolejne łzy były już suche i piekły policzki niemiłosiernie. Mgła gęstniała... Nagle Elfka upadła. Wtedy mgła zaczęła się rozrzedzać. Zniknęło żródło dla mgły wraz z życiem Elfki, której piękne lico szarzało łącząc się z ziemią na polu materii. Elfia dusza szła jednak dalej - wprost na Polanę Pieśni Zagubionych...
Komentarz
Średnia ocena: 0
Oceny: 0
starstarstarstarstar

Podobne artykuły