Wracać wciąż do domu Le Guin
Zmierzch Bogów
Recenzje :

Into Eternity - Dead Or Dreaming

Muzyka, jaką reprezentuje Into Eternity jest ciężkim orzechem do zgryzienia. O ile pierwszy album przeszedł bez echa, o tyle kolejne krążki szybko zaskarbiły sobie szacunek w oczach zachodniej krytyki. Rozpisywano się o unikalności zespołu, o oryginalnym podejściu do death metalu lub progmetalu - jak kto woli, bo właśnie w tych rejonach muzycznych porusza się ta formacja.
Niestety wiadomy jest też fakt, że zachodnia krytyka lubuje się w tandecie i nie docenia rzeczywiście wartościowych zespołów, dlatego byłem bardzo powściągliwy wobec twórczości kanadyjskiego kwartetu. Los chciał, że najpierw dane było mi usłyszeć:  "Buried In Oblivion" - kolejny krążek formacji, którym jak szybko się oczarowałem, tak równie szybko zdegustowałem. "Dead Or Dreaming" jest jednakże płytą dużo surowszą zarówno w warstwie kompozycyjnej jak i brzmieniowej. Zdecydowanie mniej jest tutaj deathmetalowych naleciałości, choć album nie brzmi tak sztucznie jak "Buried...".

Zawartość muzyczna "Dead Or Dreaming" choć z pozoru oryginalna to jest bardzo nijaka. Nasuwają się skojarzenia z Nevermore, jest sporo melodyki kojarzących się z nowoczesnymi rockowymi zespołami pokroju Muse, jest trochę naleciałości deathmetalowych, lecz brzmienie gitar, mocno przesterowane, bardziej pasuje do stylistyki stoner-rocka. I choć Into Eternity jest z krwi i kości zespołem metalowym, który usiłuje być oryginalny, to nie potrafię się oprzeć wrażeniu, że zawartość "Dead Or Dreaming" do ambitnych nie należy. Połączenie czystych wokali, kiepskich growlingow i trochę lepszych skrzeków nie jest niczym nowym. Co więcej - czyste wokale operują często w wysokich ale delikatnych  rejestrach, co brzmi trochę komicznie. Również riffy nie należą do najciekawszych. Melodie są dosyć ckliwe, momentami przebojowe, ale zazwyczaj nie porywają. Na dobrym poziomie są natomiast solówki, choć znam dziesiątki albumów lepszych pod tym względem.

Utwory prezentują sporą rozbieżność stylistyczną, gdyż obok agresywnych "Selling God" i "Crucify" mamy spokojniejsze "Elysian Fields" czy "Pale Distant Future" czy nawet eksperymentatorski "Cyber Messiah" utrzymany w rytmice... gospel! O dziwo, jako całość "Dead Or Dreaming" prezentuje się jako spójny album, głównie z tego względu, że utwory posiadają podobny, dołujący nastrój.
Ciężko mi nazwać twórczość zespołu oryginalną, gdyż do takiego Opeth, Nevermore, Arcturus czy UnExpect muzykom Into Eternity jest bardzo daleko. Jeśli mamy traktować ten album w kategoriach deathmetalowych, to jest tutaj zdecydowanie za miękko, jeśli w kategoriach progmetalowych, to jest to zbyt prosta muzyka i za mało wizjonerska. Traktowanie zlepka stylów jako czegoś oryginalnego jest wiec dużym nieporozumieniem. "Dead Or Dreaming" jest albumem bardzo przeciętnym, gdyż nie ważne do jakiego gatunku zaliczymy zespół, to i tak jest kilka lepszych kapel od nich.

Wydawca: DVS Records (2002)
Komentarz
Średnia ocena: 0
Oceny: 0
starstarstarstarstar

Podobne artykuły