Wracać wciąż do domu Le Guin
Zmierzch Bogów
Recenzje :

Helloween - Keeper Of The Seven Keys Part II

Logicznym było, że po nagraniu pierwszego "Keepera..." Helloween musi być nagrana jego druga część. Jak się okazało, długo nie trzeba było czekać, bo już rok później można było się delektować kontynuacją. Nie wiem tylko, czy słowo delektować jest odpowiednie. Pech chciał, że zafascynowany pierwszą częścią, szybko zakupiłem taśmę z sequelem i ... no właśnie.
Standardowo musiało być intro ze skrzypiącymi drzwiami, a po chwili dostajemy powermetalową jązdą w postaci "Eagle Fly Free" prosto między oczy. Niestety utwór bardzo mnie rozczarował - zwyczajna galopada, naiwna melodia, której nie ratuje nawet wokal Kiske, a i solówki jakoś przechodzą obok mnie.

Kolejny "You Always Walk Alone" nie poprawia mojego stanu psychicznego. Co prawda, jest to wolniejszy numer niż poprzednik, nieco mniej naiwny, ale totalnie bez polotu i bardzo przewidywalny.

"Rise And Fall" jako pierwszy przykuwa uwagę, gdyż... jest najbardziej infantylny na całym albumie! Łatwo wpadająca w ucho, bardzo wesoła melodia, głupawy do bólu tekst ... nie wiem czy się śmiać czy płakać.

"Dr. Stein" to ciąg dalszy głupawki, ale muzycznie jest już ciekawiej. Fajne riffy, fajne melodie, dobre solo i nawet bardzo komiczny tekst nie psuje dobrego wrażenia jaki ten utwór zostawia.

"We Got The Right" to bardzo wolny, patetyczny numer, operujący głównie w wyższych rejestrach wokalnych, z mnóstwem chóralnych zaśpiewów. Kawałek posiada ciekawą melodię, jest dobrze zagrany i w sumie nie ma się do czego przyczepić.

"March Of Time" - im dalej album leci tym jest coraz lepiej. Świetna melodia, ciekawa partia pianina, odrobinę mroczny jest to numer, ale póki co najciekawszy i najbardziej oryginalny.

"I Want Out" to prawdziwy killer! Nie ma tutaj za dużo ciekawego grania, ale jest fenomenalna, przebojowa melodia. Rzadko też się zdaża, aby wokalista potrafił przez minutę śpiewać na jednym tonie w bardzo czysty sposób. Tuaj Kiske pokazał, że jest jednym z najlepszych wokalistów na świecie.

Tytułowa suita to kolejny świetny numer, pełen neoklasycznych motywów, z patetycznym refrenem i wspaniałą wersją "W Grocie Króla Gór" Griega, wplecioną w utwór. Niewątpliwie najlepszy numer na płycie.

Album kończy się typowym, powerowym galopem w postaci "Save Us" z całkiem dobrą melodią i mnóstwem chórków w refrenie.

Niestety, nawet po 30 przesłuchaniach nie potrafię się przekonać do tego albumu, pomimo że jest kilka naprawdę dobrych numerów. Niestety też, jest  kilka okropieństw, które nie powinny znaleźć się na tym wydawnictwie. Moim zdaniem "dwójka" nie dorasta do pięt "jedynce" - mniej jest tu pasji, ciekawych motywów i melodii. Ja do tego albumu już w ogóle nie wracam i nawet nie planuję pozyskać go z jakiegokolwiek legalnego lub nielegalnego źródła.

Wydawca: Noise Records (1988)
Komentarz
Średnia ocena: 0
Oceny: 0
starstarstarstarstar

Podobne artykuły