W kompletnie odmienionej formie, po dwuletnim milczeniu, powraca amerykańska grupa Dawn Of Ashes. Projekt dumnie reprezentujący scenę agresywnego, ciężkiego i mrocznego electro, ze względu na nieopłacalność wykonawczą tego typu muzyki, zdecydował się na zmianę muzycznej orientacji i wizerunku na melodic death metalową zgraję brutali z tasakami w rękach. Lider grupy, K. Bathory nie ukrywa, że ów transformacja ma przynieść i jednej i drugiej stronie same korzyści - skład zespołu opuścili "nieprofesjonalni" muzycy na rzecz kreatywnych i myślących artystów co dało w efekcie kawał bezpretensjonalnego metalu pod tytułem "Genocide Chapters".
Komentarze soundcliniqum : a moze to tylko dorabianie ideologii, bo od 2 lat bylo wiadomo ze beda grali hejvi...
DEMONEMOON : Jak im nie wypali z DEATH METALEM zawsze mogą pokombinować np z bl...
verdammt : chyba muszą być mało przekonywujący w tym co robią skoro uciek...
"Dziewczyna z gitarą, byłaby dla mnie parą..." - ta parafraza piosenki Karin Stanek idealnie pasuje do Nathashy Khan ukrywającej się pod nazwą Bat For Lashes. Co prawda natacha to raczej dziewczyna z klawierą, ale jeśli będzie dalej nagrywać takie płyty jak "Two Suns" to złego słowa na nią nie powiem.
Kilka miesięcy temu koleżanka zapoznała mnie z nieznanym mi dotąd zespołem Bat For Lashes. Te 2-3 kawałki wystarczająco mocno zwróciły moją uwagę na tyle, że przy pierwszej nadarzającej się okazji sięgnąłem po, jak się potem okazało, debiutancki album tej grupy. Tak jak ta skromna namiastka ujęła mnie delikatnością i spokojem, tak i cały album to uczynił. Dostałem dokładnie to czego oczekiwałem. Ciekawostką jest to, że płyta została oryginalnie nagrana w 2006 roku, ale zaledwie rok potem doczekała się reedycji przez EMI, w związku z małym nakładem pierwszego wydania.
Powstały w 2004 roku "Ashes Of The Wake" - trzeci już album metalcore''owej grupy Lamb Of God - to chyba szczytowe osiągnięcie formacji. Krążek wręcz obfituje w nieprzeciętne zagrywki gitarowe, olbrzymią dawkę mocy i ciekawe ozdobniki nie rzadko zaczerpnięte z typowo industrialnego zaplecza. Również wspaniały growling Blythe'a - będący wizytówką grupy już od samego "New American Gospel" (pierwszy album grupy) - stoi tutaj na dość wysokim poziomie. Reasumując panowie z Richmond oddają w nasze ręce kawał już nie tak świeżego, ale wciąż rozgrzanego metalu.
No i moi ulubieńcy powrócili z czwartym krążkiem. W zasadzie nie podejrzewałem kanadyjskich mistrzów muzycznej tandety o nagranie czegoś wartościowego, więc podszedłem do tego wydawnictwa w sposób totalnie obojętny. W gruncie rzeczy nie trzeba nawet piwa, aby uśmiać się z poziomu artystycznego tego wydawnictwa, choćby z tego względu, że jest to kontynuacja infantylnej ścieżki obranej na "Buried In Oblivion".
Komentarze AbrimaaL : Czego innego można się spodziewać po tak prostackiej nazwie zespołu....
Takiego nagromadzenia emo młodzieży jakie skumulowało piątkowe Self-Destruction w Liverpoolu nie widziałem jeszcze w żadnym wrocławskim klubie. Możliwe, że był to przypadek lecz biorę pod uwagę także opcję, że owy klub tejże dosyć świeżej subkulturze bardzo sprzyja. Choć w sumie ciężko mi cokolwiek powiedzieć na ten temat ponieważ była to moja pierwsza wizyta w tymże ciekawym miejscu. W dodatku wizyta bardzo udana.
Trzy lata minęły od zakończenia działalności grupy A Perfect Circle. Na szczęście poszczególni członkowie zespołu nie dają o sobie zapomnieć. Ostatnio informowaliśmy o solowym projekcie wokalisty APC, Maynarda Jamesa Keenana. Okazuje się, że to nie jedyny muzyk, który zaprezentuje swoje solowe umiejętności. Kolejnym jest Billy Howerdel, który poinformował o narodzinach swojego projektu o nazwie Ashes Divide. Promocją i wydaniem kompozycji pod tym szyldem zajmie się wytwórnia Island Records. Płyty projektu Howerdela spodziewać się można w marcu 2008 roku.
Amerykański zespół Frost Like Ashes grający christian unblack metal zapowiedział, iż rozpoczął prace nad nowym albumem studyjnym. Płyta roboczo nazwana "Gods Of The Great Whore" będzie oparta na opowieści "Morning Star" jaką pisze Azahel, wokalista zespołu. Opowieść ma dotyczyć losów dwójki ludzi i ich losach w obliczu przejęcia świata przez obcych.
Pochodzący z Kalifornii trzyosobowy projekt Dawn Of Ashes, specjalizujący się w stylu określanym mianem Electro-Horror, 16 listopada b.r. wyda kolejną wersję albumu "The Crypt Injection". Amerykańska edycja płyty, rozprowadzana przez Cop International, ukazała się 21 września i zawiera 11 czysto elektronicznych utworów, wśród których m. in. "Where Angels Die" nagrany z Johanem Von Roy (Suicide Commando).
Wizja zespołu zrodziła się wiosną 2001 roku w umyśle Sebata. Mimo iż do tej pory był zawsze wokalistą (w zespołach World Funeral i Coven), postanowił, że we Frost Like Ashes pełnił będzie rolę gitarzysty. Wizja zmaterializowała się, kiedy do zespołu dołączyli Eric na perkusji i Syntyche na basie. Teraz zespół szukał już tylko wokalisty, którego miejsce zajął latem 2001 roku Azahel, były wokalista deathmetalowego Possession.
Deeds Of Flesh - bogowie nowej fali amerykańskiego brutal death metalu. Każdy kto lubi death metal, wie co to za muzyka. "Reduced To Ashes" ma opinię najlepszego krążka w dyskografii zespołu ... wszystko byłoby fajnie, gdyby nie to, ze zespoły uprawiające ten gatunek, poza kilkoma wyjątkami (Nile, Cryptopsy, Lykathea Aflame, Psycroptic) brzmią identycznie. Nie inaczej jest z Deeds Of Flesh.