Wracać wciąż do domu Le Guin
Zmierzch Bogów
Recenzje :

Nightfall - Parade Into Centuries

Parade Into Centuries, Gothic, Paradise Lost, As The Flower Withers, My Dying Bride, Nightfall, doom metal, gothic, rock, death metal, Vanity, Carnage Records, Clouds, Tiamat, Efthimis Karadimas

„Parade Into Centuries” ukazało się w tym samym roku co „Gothic” Paradise Lost i „As The Flower Withers” My Dying Bride. Piszę o tym ponieważ debiut Nightfall również jest uduchowionym doom metalem mogącym uchodzić za prekursora gotyckiej odmiany rocka. Z dala od deszczowej Anglii, w jakże odmiennym klimacie starożytnych Aten, powstała nietuzinkowa muzyka, która, choć nigdy nie stała się tak sławna jak jej północne równolatki, to z całą pewnością w niczym im nie ustępuje.

To nie jest taka surowa muzyka, jak na dwóch przytoczonych przeze mnie płytach. Właściwie to mógłbym nawet napisać, że Nightfall w 1992 roku prezentował już zalążki stylu jaki Paradise Lost miało ukazać dopiero rok później. W tej doom/death metalowej konwencji jest bowiem miejsce na rockową przebojowość. Pojawiają się żywsze i bardziej skoczne fragmenty, które nadają płycie żywiołowości. Taki „For My Soul, When The Dark Falls Into..” to jest całkiem niezły hicior, tak samo zresztą jak pierwszy “Thoughts” . Ale nie tylko, bo w ogóle jest to bardzo przyjemny i zapadający w świadomość album. Jest wiele skocznych riffów i przyswajalnych wokaliz. Sam zdarty growl Efthimisa jest zresztą bardzo dobry i świetnie komponuje się z muzyką. Warta podkreślenia jest jednak również jego gra na basie. Może nie dlatego żeby była jakaś wyjątkowo atrakcyjna technicznie, ale gitara basowa odgrywa tu istotną rolę i bardzo często wybija się ze swoimi zagrywkami wręcz na pierwszy plan.

Wszystko to nie przeszkadza jednak w utrzymaniu mrocznej konwencji i tak zwanej klimatyczności. Klawisze, intra, gitara akustyczna, powolne domowe aranżacje, wszystko to powoduje, że mamy do czynienia z muzyką ciężką do sklasyfikowania, balansującą między death, doom i gothic metalem.

Tematyka tekstów w większości dotyczy śmierci i życia po niej. Wciąż pojawia się pytanie dlaczego ludzie nie chcą umierać skoro wierzą, że czeka na nich królestwo niebieskie. Oczywiście dostrzegam w tym ironię i łatwo można się zorientować, że autorzy tej wiary nie podzielają.

„Parade Into Centuries” jest pierwszą płytą Nightfall, ale część repertuaru pojawiła się wcześniej na demie „Vanity”. W Polsce album wydało Carnage Records i tą wersję ja posiadam. Spis utworów z tyłu na zewnątrz jest wybrakowany i wprowadza w błąd, na szczęście w środku okładki jest prawidłowa tracklista. Całość składa się z siedmiu rozbudowanych utworów i dwóch krótkich intr. Jedno to średniowieczne mnisie zawodzenie i jest całkiem udane, a drugie, zgodnie ze swoim tytułem przedstawia narodzenie dziecka. Nie dość, że nie jest zbyt fajne to jeszcze łączy się z następnym numerem i w ogóle nie zasługuje na bycie osobnym tytułem. Na koniec jest jeszcze powtórzony „Domestication Of Wildness” oznaczony jako „longest & deadliest version”. Najwyższa forma stopniowania przymiotników spowodowana jest zapewne tym, że na demie też był utwór o tym tytule, a właściwie to jego zalążek, bo nie trwał nawet półtorej minuty. Ten przekracza dziewięć i faktycznie jest taki rozciągnięty. Aż mi się kojarzy z kończącymi się bateriami w walkmanie. Ciekawostką jest fakt, że pewne fragmenty tego numeru są jakby żywcem wyjęte z „Clouds” Tiamat tylko, że to jest starsze.

Tak więc debiut Nightfall uważam za płytę ze wszech miar udaną i na swoje czasy nowatorską. Myślę, że spokojnie dorównuje pierwszym produkcjom twórców nurtu gothic/doom metalowego, a może nawet je przewyższa. Dlatego też sądzę, że jest niedoceniona. Zdecydowanie polecam do odświeżenia lub odkrycia jak ktoś jeszcze nie zna.

 

Tracklista:

01. Thoughts
02. Domestication Of Wildness
03. Vanity
04. The Passage
05. In God They Trust (Intro)
06. For My Soul, When The Dark Falls Into...
07. Immaculate/Enslaved By Need
08. Birth (Intro)
09. Crying Out The Fear Within
10. Domestication Of Wildness (Longest And Deadliest Version)

Wydawca: Holy Records (1992)

Ocena szkolna: 5

Komentarze
zsamot : Piękny album, ale dla mnie opus magnum to "Macabre sunsets". Płyta absol...
Średnia ocena: 0
Oceny: 0
starstarstarstarstar

Podobne artykuły