Wracać wciąż do domu Le Guin
Zmierzch Bogów
Recenzje :

Domain - Gat Etemmi

Pandemonium, V-ac, Domain, Paul, Ewa Frakstein, Apocalypse Productions, Mittloff, Gat Etemmi, Robert Strzędnicki, Dominik Głuszkiewicz, ...From Oblivion...

Po trzech latach od „...From Oblivion...” ukazała się trzecia płyta Domain. W ekipie nastąpiła zmiana gitarzysty. Dominika zastąpił V-ac, ale, co nie było trudne do przewidzenia, nie wpłynęło to w żaden sposób na oblicze zespołu. Wiadomo bowiem, że zawiadowcą wszystkiego jest Paul i to on tu dyktuje warunki. W procesie komponowania i produkcji swój wkład w tę płytę miał również, grający na perkusji Mittloff. No i to jego Apocalypse Productions było wydawcą tego albumu.

Na początku mamy najdłuższy i klimatyczny „Asaku Marsuti”. Domain od razu wprowadza słuchacza w swój emocjonujący świat pełen złowrogich starożytnych bóstw. Muzyka nie jest ani szybka, ani wolna, ale za to przejmująca i uduchowiona. Taka konwencja utrzymuje się przez większość czasu trwania materiału, a w tym pierwszym utworze pojawia się również wątek elektroniczny.

W drugim „The Seven Sibbiti” po raz pierwszy pojawia się Ewa Frakstein. Jak informuje okładka, prezentuje ona angel voice, ja jednak określiłbym to jako coś strasznego. Nie chciałbym znęcać się nad dziewczyną, ale to naprawdę aż boli, ała. Nie wiem jak to możliwe, że po nagraniach i zapoznaniu się z ich efektami, nie zdecydowano się zrezygnować z tego piania. Ani to pasuje, ani dodaje uroku. Pojawia się jeszcze dwukrotnie w szóstym „Anzu Storm”, z podobnym efektem.

Trzeci „Ningiszida” to numer, w którym aktywnie udziela się drugi gość, klawiszowiec Piotr Strzednicki. Efekt orkiestralnego keyboardu jest tu bardzo udany i w połączeniu z żywiołowym graniem tworzy konkretny kawałek. Zresztą takich żywszych momentów jest tu więcej, szczególnie jeszcze tytułowy „Gat Etemmi”, „Dingir Xul” i „Summa Amelu Kasip” gdzie z kolei wyróżnia się perkusja, głównie za sprawą gry na talerzach. Mimo wszystko rozpędzanie się w wykonaniu Domain ma swoje granice i nie należy spodziewać się morderczych temp i zabójczych blastów. Tutaj rządzi nastrój, nie siła.

Na płycie występują trzy intra, tak więc samych utworów muzycznych jest dziewięć, z czego ostatni „Yog Sothoth Dominion” to instrumentalny pasaż, z przewodnimi motywami akustycznymi. Nie zmienia to faktu, że, się tak wyrażę, właściwego repertuaru jest sporo i „Dat Etemmi” może dostarczyć wielu pozytywnych wrażeń. Bardzo fajna i ostatnia płyta Domain. Po niej Paulowi udało się wrócić do swojej pierwotnej nazwy, czyli oczywiście Pandemonium.

Tracklista:

01. Asaku Marsuti
02. Seven Sibbiti
03. Nigiszida
04. Ancient Ones Monstrous
05. Gat Etemmi
06. Anzu Storm
07. Azag Rite
08. Dingir Xul
09. Gate Of Pazuzu
10. Summa Amelu Kasip
11. Shub Nigurath Space Outside
12. Yog Sothoth Dominion

Wydawca: Apocalypse Productions (2002)

Ocena szkolna: 4

Komentarz
Średnia ocena: 0
Oceny: 0
starstarstarstarstar

Podobne artykuły