Zmierzch Bogów
Wracać wciąż do domu Le Guin
Recenzje :

The Residents - Meet The Residents

W połowie lat 70-tych muzyka rockowa, a zwłaszcza rock progresywny zaczął przeżywać kryzys. Stworzyło to miejsce na nową niszę, którą wypełniły zespoły próbujące tworzyć muzykę dziwną, wymykająca się wszelkim standardom. W 1974 roku zadebiutował czołowy reprezentant nurtu rocka awangardowego i rio (rock in opposition) - The Residents.
Już sama okładka płyty, będąca parodią The Beatles mogła zwiastować muzykę niekoniecznie oczywistą. Podejrzewam jednak, że kto odpalił krążek ten poczuł niemałą konsternację. "Co to u licha jest" - to było moje skojarzenie, gdy usłyszałem "Meet The Residents", a już wyobrażam sobie reakcje słuchaczy 35 lat temu, gdy płyta się ukazała.

Na album trafiło 12 kompozycji z czego pierwsze osiem (nie licząc "Rest Aria") to utwory trwające około minuty. Serie dziwacznych odgłosów, trochę kojarzących się z wczesnymi dokonaniami Pink Floyd może być jedynie delikatnym naszkicowaniem zawartości tej płyty. Choć muzycy The Residents korzystają z normalnych instrumentów, to znajdziemy też i takie urządzenia, których nie są powszechnie wykorzystywane jako instrumenty. Brzmienie typowe dla tamtego okresu jedynie podkreśla bardzo awangardowy charakter tej muzyki, w której próżno szukać struktur piosenkowych. Cztery ostatnie dłuższe utwory dobitnie to pokazują, gdyż ścierają się tu wpływy, jazzu, kabaretu, rocka progresywnego, ale w zasadzie ciężko nazwać te kompozycje utworami.

"Meet The Residents" często jawi się jako zlepek przypadkowych dźwięków, lub wręcz eksperymentów dźwiękowych i instrumentalnych do niczego nie prowadzących. Mimo wszystko bardzo oryginalne podejście tego kwartetu (wówczas kwartetu) do muzyki intryguje i sprawia, że do "Meet The Residents" wraca się co najmniej kilkukrotnie. Z drugiej strony swoista przypadkowość i w gruncie rzeczy dźwięki do niczego nie prowadzące mogą mocno odstraszyć słuchaczy, zwłaszcza tych mniej otwartych.

Osobiście traktuję debiut The Residents jako pewne preludium do kolejnych, chyba trochę bardziej spójnych i jeszcze bardziej intrygujących dokonań, co nie zmienia faktu, że płyta ta dobitnie pokazała, że na scenie pojawił się nowy zespół mający bardzo dużo do zaoferowania swoją muzyką.

Tracklista:

01. Boots
02. Numb Erone
03. Guylum Bardot
04. Breath And Length
05. Consuelo's Departure
06. Smelly Tongues
07. Rest Aria
08. Skratz
09. Spotted Pinto Bean
10. Infant Tango
11. Seasoned Greetings
12. N-Er-Gee (Crisis Blues)

Wydawca: Ralph (1974)/EuroRalph (1998)
Komentarz
Średnia ocena: 0
Oceny: 0
starstarstarstarstar

Podobne artykuły