Zmierzch Bogów
Wracać wciąż do domu Le Guin
Recenzje :

The Blood Divine - Awaken

The Blood Divine, Paul Allender, Benjamin Ryan, Paul Ryan, Cradle Of Filth, Darren White, Anathema, Steve Maloney, William Sarginson, December Moon, Awaken, Peaceville Records, Serenades, The Principle Of Evil Made Flesh, gothic, doom metal, Ruth Wilson

The Blood Divine powstał w 1995 roku, po odejściu Paula Allendera i braci Ryan z Cradle Of Filth. Dołączył do nich Darren White, który właśnie opuścił Anathemę, a skład uzupełnili Steve Maloney na basie i William Sarginson z December Moon na perkusji. Szybko ukazała się ich płyta „Awaken”, wydana przez „Peaceville Records”.

Tak więc w jednym miejscu zebrali się świeżo upieczeni twórcy „Serenades” i „The Principle Of Evil Made Flesh”, lecz słyszalne jest to tylko pod kątem Anathemy. The Blood Divine był bowiem zespołem gotycko doom metalowym i ciągłość koncepcyjna jaką przyniósł wokalista ze swojego poprzedniego zespołu jest tu dobrze słyszalna. W dwóch kawałkach śpiewa nawet Ruth Wilson, którą zapamiętać można było z krótkiego, ale jakże charakterystycznego i rozpoznawalnego fragmentu „Serenades”. Tutaj spełnia mniejszą rolę, ale również nadaje tej klimatyczności w ponurym i akustycznie spokojnym, deklamowanym przez Darrena „These Deepest Feelings” i szczególnie w bardzo atmosferycznym „Warm Summer Rain”. Ale podobna jest też muzyka. Zwłaszcza w zawoalowanym eterycznością "Wilderness", ale i „Oceans Rise” i „Artemis” to zawodzące, jakby rozpraszające się w jakichś mgławicach, utwory, które przypominają ówczesne dokonania Anathemy. Tak samo jak mocniejsze gitary. Ich brzmienie jest identyczne, co słychać w rozkręcającym się „Artemis”, ale także w wielu innych momentach, jak choćby następnym „Crimson Dreams”. Tu ten powolny ciężar jest dobrze uwypuklony i ozdobiony dzwoneczkami, po to aby w pewnym momencie się poderwać i odlecieć w szybsze i żywsze rytmy.

Szybszym i bardziej porywającym numerem jest też „Aureole”, lecz ogólnie na „Awaken” zrywy są fragmentaryczne i pourywane, a rockowe uniesienia jak w „Heart Of Ebony” należą do momentów kulminacyjnych i nie są regułą. Cała koncepcja jest mroczna, ciężka, surowa i zasnuta oparem powagi. Mimo brzmieniowego brudu jest bardzo przestrzenna, a kontrasty wynikające z mocnych gitar i klawiszowego tła są wyraźnie słyszalne. Już sam długi wstęp do pierwszego „So Serene” wprowadza w błogi stan, lecz rozbudza też emocje oraz narastające napięcie, które następnie rozwija się i utrzymuje przez cały ten kawałek i przechodzi na następne. „Awaken” jest płytą posępną, ale potrafiącą wytworzyć ciekawe wątki i zauroczyć swoim klimatem. To kawał dobrej muzyki, która jednak nie umiała przebić się ponad swoją starszą siostrę, ale także pięknie się zestarzała. Myślę, że dla muzycznych archeologów jest jak znalazł, gdyż bardzo wyraźnie czuć w niej doomowego ducha lat dziewięćdziesiątych.

Tracklista:

01. So Serene
02. Moonlight Adorns
03. Visions (Of A Post-Apocalyptic World): Part 1
04. Wilderness
05. These Deepest Feelings
06. Aureole
07. Oceans Rise
08. Artemis
09. In Crimson Dreams
10. Heart Of Ebony
11. Warm Summer Rain

Wydawca: Peaceville Records (1996)

Ocena szkolna: 4+

Komentarz
Średnia ocena: 0
Oceny: 0
starstarstarstarstar

Podobne artykuły