Wracać wciąż do domu Le Guin
Zmierzch Bogów
Recenzje :

Terminal Sick - Diagnosis

Panie i panowie, recenzowanie tego albumu to prawdziwy zaszczyt. Coraz bardziej przekonuję się, że Włochy to nie tylko kraj słoneczny, ale i pełen ludzi kreatywnych. Zespół Terminal Sick zrobił na mnie duże wrażenie za sprawą ich debiutanckiego albumu „Diagnosis”. Zespół pochodzi z Włoch, ale mastering albumu miał miejsce w USA. Nie wiem czy to ma jakiś wpływ na jakość zawartości krążka. Jeśli ma, to jedynie pozytywny. 
Zespół powstał w 2003 roku, lecz dopiero w 2010 roku ujrzał światło dzienne ich debiutancki album, o którym tu mowa. Trafiło na niego dziesięć kompozycji plus jeden remiks.
Po pierwsze: To jest album z gatunku metalcore/nu-metal, więc podeszłam do niego z wielką nutą krytycyzmu. Oczywiście wszystkie moje wątpliwości zostały bardzo szybko rozwiane. Każdy kawałek jest inny i to słychać już po pierwszym przesłuchaniu, a nie jak to czasem bywa – po wielokrotnym.
Po drugie: Dziewczyna na basie, która sprawdza się…. znakomicie! Doskonale słychać ją w kawałku „My Pain”. Po trzecie: świetny wokalista. Umie nie tylko growlować, ale także śpiewać czystym, męskim głosem i wydzierać się wniebogłosy. Co więcej, kiedy growluje, można zrozumieć poszczególne słowa, a to już coś znaczy. Wymowa angielska – bez zarzutu.
To, co bardzo mi się spodobało od początku to wstępy do poszczególnych utworów. Zwykle to dźwięki elektroniczne, ale nie żadna łupanina. Raczej powolny wstęp, do tego, co za chwilę nastąpi. A nastąpi bardzo dużo i w bardzo dobrej jakości.
Panowie i pani grać umieją. Na uwagę zasługują zmiany tempa, płynne przejścia, a także umiejętne użycie elektroniki. Polecam kawałek „Useless Hope”, w którym wychodzi wszystko, o czym wcześniej wspomniałam. Na początku jest to ballada, śpiewana czystym głosem, by potem przejść w kawałek mid-tempo już z pełnym powerem.  
Doskonałe wrażenie zrobił na mnie także kawałek dziesiąty „Forever Alone”. Zespół pokazuje tu swoje delikatniejsze oblicze, albowiem jest to krótka ballada, a czystemu wokalowi towarzyszy jedynie gitarka.
Oprócz ballad znajdziemy tu oczywiście dynamiczne kawałki, które zadowolą fanów Killswitch Engage, Underoath, All That Remains, późniejszego Bleeding Through, Throwdown. Co do remiksu zamykającego płytę – jest to po prostu bardziej elektroniczna wersja pierwszego kawałka „Deep Coma”, ale nie zdobył on mojego serca. Nie psuje płyty, stanowi dobry bonus, jeśli ktoś lubi remiksy. Ja niekoniecznie.
W ogólnym rozrachunku na plus jest też to, że słuchając tego albumu nie odnosi się wrażenia, że to rzeczywiście debiut, a zespół szuka własnej drogi. Miałam wrażenie, że wszystko brzmi tu tak jak brzmieć powinno i niczego bym nie zmieniła (oprócz remiksu). Bardzo polecam wszystkim ciekawym, co Włochy mają ciekawego do zaoferowania. Czekam na następcę, oby był tak dobry jak "Diagnosis".
Tracklista:
01. Deep Coma02. Living Injection03. Android04. Blind War05. Psychical Analysis06. Useless Hope07. Terminal Sick08. Unnatural09. My Pain10. Forever Alone11. Deep Coma (Remix)
Wydawca: Copro Records (2010)
Komentarz
Średnia ocena: 0
Oceny: 0
starstarstarstarstar

Podobne artykuły