Wracać wciąż do domu Le Guin
Zmierzch Bogów
Recenzje :

Samael - Worship Him

Szczerze powiem, że kiedy usłyszałem pierwszą, EPkę tej szwajcarskiej grupy uznawanej za czołowych przedstawicieli drugiej fali black metalu o tytule "Medieval Prophecy", byłem bardzo zdziwiony, że ktoś ją zechciał wydać nie mówiąc już o kontrakcie na album studyjny. Jak się jednak okazało ludzie z wytwórni Osmose Productions mieli lepszego nosa do talentów niż ja (na szczęście) i pozwolili "Worship Him" - pierwszej płycie Samaela - ujrzeć światło dzienne. O ileż świat byłby uboższy bez tej i innych pozycji owej formacji!
Na krążek składa się 10 utworów osadzonych w surowych, ciężkich i mrocznych klimatach (jedynym wyjątkiem jest klawiszowy "Last Benediction"). Począwszy już od "Sleep Of Death" Vorph wraz z ekipą pokazują nam się z jak najlepszej strony. Klawiszowy wstęp wprowadza nas w tajemniczy nastrój, który po chwili przeradza się w ciężki riff osnuty szybką perkusją i świetnie wplatającym się w całość wokalem.

Choć tytułowemu utworowi, który na kompakcie zajmuje miejsce numer 2 brakuje wspomnianych wcześniej partii syntezatora, to panowie nadrabiają to mroczniejszym i bardziej opanowanym riffem, jak też patetyczną perkusją. Warto również zwrócić uwagę na zróżnicowane tempo linii melodycznej, dzięki czemu łatwiej skupić się na materiale muzycznym. Gitarowo-perkusyjne galopady przeplatają się tutaj z momentami spokoju i opanowania. Widać, że grupa z wielkim szacunkiem podchodzi do wykonywanej przezeń muzyki.

To samo z resztą widać przy okazji odsłuchu "Morbid Metal", utworze nieco szybszym i bardziej nadającym się do dzikiej zabawy, a to za sprawą już nie tak patetycznej, ale za to dość wyraźnie akcentującej główną linię melodyczną, perkusji.

Największe wrażenie zrobiła na mnie środkowe część utworu, w której za pomocą naprawdę najprostszych dźwięków jesteśmy doprowadzani do stanu absolutnej satysfakcji. Muzycy ani nie męczą nas zbytnią siłą przekazu ani też nie wydają się być zmęczeni tworzoną przez nich muzyką, a to bardzo duży plus przy okazji odsłuchu tego typu płyt.

"The Black Face" to utwór, który "kupił mnie" swoim wstępem. Niby banalny riff, niczym niewyróżniająca się linia melodyczna i prosta perkusja, a jednak po krótkiej pauzie ten wielki banał przeradza się w zabójczą podróż po krainie metalem i perkusją brzmiącej, która z kolei przeradza się w wyśmienitą solówkę o różnorakim tempie, która stanowi ukoronowanie całości. Jednym słowem majstersztyk i jak dla mnie utwór numer jeden na płycie. Również "Messanger Of The Light" (utwór, który głownie zwrócił moją uwagę swoim tytułem) okazuje się nietuzinkową kompozycją na płycie, a to głównie za sprawą - Bóg jeden raczy wiedzieć - czy przesterowanego czy naturalnego głosu Vorpha. Dodatkowym atutem jest tutaj dość ciekawy rytm perkusyjny i jak zwykle bywa przy wolniejszych kawałkach "opanowana" gitara.

Jeśli chodzi o niespodzianki to i ten album od nich nie stroni, (choć też nimi nie ocieka). Wspomniany już wcześniej w całości klawiszowy utwór "Last Benediction", obdarzony wspaniałymi chórami przywodzącymi na myśl gotyckie budowle sakralne jest wspaniałym akcentem na płycie, pokazującym wszechstronne umiejętności grupy.

Całość podsumowuje "The Dark" utwór jak na możliwości tej płyty bardzo szybki, rzucający się głównie w oczy ze względu na agresywną i zadziorną gitarę, która jednak zdolna jest do spowolnień, kiedy tylko zajdzie taka potrzeba. Bardzo ważne są tutaj przejściówki gdyż są to jedyne drogowskazy pozwalające na przewidzenie, w którą stronę i z jaką prędkością za chwilę ruszy muzyka. Wydaje mi się, że "The Dark" to rodzaj przekrojówki tego albumu, mamy tu, bowiem sklejone w jedną całość wolne, patetyczne partie zarówno gitar jak i perkusji, ogromne galopady porywające słuchacza w wir nie zawsze do końca zrozumiałych, ale za to szaleńczych dźwięków oraz - widoczne na samym końcu - delikatne klawisze, zupełnie niespodziewane w tym miejscu.

Nie wiem czy jest sens cokolwiek pisać by zachęcić słuchacza do zapoznania się z tą pozycją. "Worship Him" to krążek znany, a jeśli nawet jeszcze nie to nie trzeba go reklamować żadnymi słowami, wystarczy po prostu zacząć go słuchać.

Tracklista:

01. Sleep Of Death
02. Worship Kim
03. Knowledge Of The Ancient Kingdom
04. Morbid Metal
05. Rite Of Cthulhu
06. The Black face
07. Into The Pentagram
08. Messenger Of The Light
09. Last Benediction
10. The Dark

Wytwórnia: Osmose Productions (1991)
Komentarz
Średnia ocena: 0
Oceny: 0
starstarstarstarstar

Podobne artykuły