Zmierzch Bogów
Wracać wciąż do domu Le Guin
Recenzje :

One Man Army And The Undead Quartet - 21st Century Killing Machine

Debiutancka płyta niejakiego Johana Lindstranda z The Crown. Sama muzyka nie jest niczym nowym, a to co w niej najbardziej wyczuwalne to wyraźne wpływy ostatnich dokonań Overkill. Muzyka zawarta na tym krążku jest wiec utrzymana w klimacie thrash, i oprawiona w świetne soczyste brzmienie. Wyrazne stopy perkusji zawsze były dla mnie istotna sprawa, a tak wlasnie jest na "21st Century Killing Machine" Zespół zasilają głównie Szwedzi, głównie … ponieważ wlasnie owa perkusja znajduje się w posiadaniu naszego rodaka Marka Dobrowolskiego.
Przechodząc do zawartości albumu, rozpoczynający "Killing Machine" ustanawia jego charakter, jest bardzo thrashowy i na wskroś Overkillowski. Świetna praca gitar i idealnie zgrany bas z partiami perkusji robią z tego utworu mocny i solidny fundament Zabijającej Maszyny. "Devil On The Red" Carpet łagodzi ciężar poprzednika, tempo jest szybsze, a riffy cięte, przez co robi się bardziej motorycznie. Public Enemy No 1 to kolejny z fundamentów, rozpoczyna się "Testamentowo", zresztą całościowo jest to materiał podobny w swej ciężkości do "Demonic" Testamentu. Cieżkość brzmienia połączona z melodyjnością przechodzi w No Apparent Motive, tu z kolei blisko jest do twórczości chociażby Trivium. "Hell For Heroes" daje chwilę odpocząć, co nie oznacza, że jest to ballada. W 3min. 4sek. robi się ciekawe tempo, idealne do pomachania główką. "When Hatred Comes To Life" atakuje rozpoczynającymi bębnami i przypomina chwilami kompozycje Kataklizm z "Serenity…" - wolny riff i szybkie stopy, zwolnienie tempa i znow ciężej. Utwór nr 7 to "So Grim So True So Real" i jawi się jako kolejny z faworytow, znów słychać wpływy Overkill. Przeplatany solówkami, posiada szybkie tempo i na pewno świetnie sprawdzi się na koncertach. "Behind The Church" utrzymany jest podobnie, aczkolwiek nieznacznie wolniej i przechodzi w "Branded By Iron" rozpoczynający się mocnym uderzeniem -  pojawia się cięty riff z początku jednej, a po chwili drugiej girary i już można machać głowami. Utworek fajny, choć mógłby być troche krótszy.. 6min. 50sek. wydaje się być naciąganiem, ale marudzenie szybko ucicha, gdy pojawia się "Bulldozer Frenzy"! Ten kawałek kopie znacząco. Szybki, o ile nie najszybszy na calej płycie. Solidne "Hard And Heavy", czysty żywiołowy thrash. I tu sytuacja wręcz odwrotna do poprzednika, niecałe 3min. to zdecydowanie za mało, a jedyne co pozostaje to cofnąć Buldożera do początku…

Materiał, choć zagrany przez Szwedów, jest bardzo amerykański. Nie jest to też do końca thrash, wyraźne są jego wpływy, ale przez muzykę One Man Army przemawia znacznie więcej niż tyko jeden gatunek metalu.

Płyta godna polecenia fanom takich zespołów jak Overkill czy Testament.

Wydawca: Nuclear Blast Records (2006)
Komentarz
Średnia ocena: 0
Oceny: 0
starstarstarstarstar

Podobne artykuły