Zmierzch Bogów
Wracać wciąż do domu Le Guin
Felietony :

Mroczne Dusze: Markiz de Sade

markiz de sade, sadyzm, erotyzm, orgie, pornografia, 120 dni sodomy, libertynizm, francja, pisarz, Donatien Alphonse Francois de Sade, ancien regime

Kiedy ktoś znęca się fizycznie nad inną osobą mówimy, że jest sadystą. Dotyczy to najczęściej przemocy, mającej na celu zadanie bólu. Jednakże, definicyjnie sadyzm odnosi się do pewnego rodzaju zaburzenia, które polega na odczuwaniu podniecenia seksualnego w związku z zadawaniem cierpienia i upokarzaniem drugiej osoby. Skąd tak właściwie wziął się ten rodzaj dewiacji? Odpowiedź zdradzi nam markiz de Sade.

Donatien Alphonse Francois de Sade urodził się 2 czerwca 1740 roku w Paryżu i był pisarzem epoki tzw. starych rządów (Ancien Regime). Jego twórczość wywoływała wiele kontrowersji, szczególnie ze względu na występujące w niej wątki seksualne, które zawsze połączone były z przemocą. Poza silnym nacechowaniem erotycznym, wręcz nawet pornograficznym – najważniejszymi elementami prozy u Sade’a była hańba, zbrodnia i okrucieństwo. Przelewająca się krew, szczegółowe opisy brutalnych i zbiorowych gwałtów oraz inne akty zboczeń seksualnych są najlepszą charakterystyką jego dzieł. I tutaj nie ma wątpliwości, że wybrana przez niego tematyka jest niczym innym, jak odzwierciedleniem własnych emocji, zainteresowań i doświadczeń.

Życie we Francji u zbiegu XVIII i XIX wieku, w czasach monarchii i Rewolucji Francuskiej, nie należało do łatwych – szczególnie dla takich osób jak Sade. Ze względu na przynależność do ruchu libertyńskiego (życia w zgodzie ze skrajnie pojmowaną wolnością jednostki) i uczestnictwo w wielu seksualnych skandalach, pisarz ponad połowę swojego życia spędził w więzieniu, bądź na wygnaniu. W 1772 roku został na niego wydany wyrok śmierci, którego jednak uniknął. Było to, gdy wybuchła tzw. afera cukierków kantarydowych. Sade został wtedy oskarżony o sodomię (odbywanie stosunków analnych) i trucicielstwo, przez co zmarły cztery, zwabione przez niego prostytutki. Mimo skazania na śmierć, wyrok wykonano jedynie in effigie. Oznaczało to, że kara przeprowadzona była na wizerunku przestępcy, który zmarł, nie doczekał terminu egzekucji lub zbiegł.

Seksualne okrucieństwo markiza de Sade przybierało bardzo rozmaite formy, najczęściej wiązało się z biciem i okaleczaniem. Stąd nazwa „sadyzm” – od nazwiska jego twórcy. Artysta często zapraszał prostytutki lub przypadkowo poznane dziewczęta, aby w ich towarzystwie oddawać się orgiom, nierzadko z użyciem takich przedmiotów jak: bicze, pejcze, szpady. Nawet po wyjściu z aresztu Sade nie zaprzestał perwersyjnych praktyk, w których zaczęła pomagać mu także żona – dotąd cicha i niepozorna kobieta. Zanim pisarz na dobre znalazł się w więzieniu, rozkosz czerpał głównie z erotycznych przygód z udziałem innych osób. Dopiero dłuższy czas za kratkami pozwolił mu na odkrycie i docenienie uroków masturbacji. To właśnie w niewoli powstawały dzieła przesiąknięte wypaczonym erotyzmem, agresją i obrazoburstwem.

Choć w latach 1795 – 1800 Sade był jednym z najbardziej poczytnych pisarzy paryskich, większość jego pism uległa zniszczeniu. Jego najsłynniejsza powieść – dzieło życia, o którym sam autor myślał, że przepadło bezpowrotnie – także doczekało się własnej historii. Mowa o książce „120 dni Sodomy, czyli szkoła libertynizmu”, która po zdobyciu Bastylii, w postaci rękopisu trafiła do rodziny niejakiego markiza de Villenevue-Trans. W ich rękach pozostała aż przez następne trzy pokolenia, dopóki w 1900 roku nie zakupił jej anonimowy bibliofil z Niemiec, który przez 30 lat przechowywał manuskrypt w futerale o fallicznym kształcie. Jak widać, nie tylko sama treść dzieła wzbudza wiele kontrowersji, ale burzliwe są również jego losy, które stały się przedmiotem licznych spekulacji.

Do innych, najbardziej znanych powieści Sade’a należą: „Filozofia w buduarze”,„Julietta – powodzenie występku”, „Justyna czyli nieszczęścia cnoty”, „Zbrodnie miłości”, „Dialog między księdzem a umierającym”. Oprócz tego Francuz napisał także poemat antykościelny pt. „Prawda”, w którym to Bóg określany jest mianem chimery oraz zjawy. Markiz nie przebiera także w słowach wyrażających jego maniakalną nienawiść do Stwórcy i religii. Również okoliczności śmierci pisarza nie należą do najprzyjemniejszych. Wycieńczony kilkunastoletnim pobytem w więzieniu nabawił się reumatyzmu, stał się otyłym i obleśnym starcem, prawie ślepym – ale za to okrytym mroczną sławą. W takim stanie zmarł 2 grudnia 1814 roku w Saint-Maurice.

Współcześnie osoba markiza de Sade jest już nieco zapomniana lub po prostu mało popularna – w szczególności w kraju nad Wisłą. Trwa również odwieczna dyskusja, jak należy oceniać tego francuskiego pisarza. Z jednej strony, jego postać jest swoistego rodzaju fenomenem, któremu ciężko odmówić literackiego talentu i wybitnej inteligencji. Szaleniec? Filozof? A może po prostu szczery człowiek, który jak każdy z nas ma swoje słabości i pragnienia, mówi i pisze o nich otwarcie, wprost i bez ogródek? Być może to właśnie jemu zawdzięczamy to, że uświadomił nam czym są zarówno psychiczne, jak i fizyczne potrzeby ludzi i jak je powinno się realizować. Z drugiej strony jednak – czy należy się chwała osobie, która znęcając się nad innymi czerpie z tego przyjemność i satysfakcję? Co z tego, że cel uświęca środki, skoro odbywa się to kosztem – niekiedy nawet życiem – niewinnych ludzi. O tym, czy nasza mroczna dusza zasługuje na splendor czy potępienie, niech każdy zdecyduje indywidualnie…

Komentarz
Średnia ocena: 0
Oceny: 0
starstarstarstarstar

Podobne artykuły