Zmierzch Bogów
Wracać wciąż do domu Le Guin
Recenzje :

Akphaezya - Anthology IV (the Tragedy of Nerak)

Późne popołudnie. Słońce powoli acz konsekwentnie zmierza ku zachodowi, ptaszki ćwierkają, przyroda kwitnie, a ja stoję z boku plutonu egzekucyjnego mającego karabiny skierowane w stronę wysokiego na około 3 metry muru z czerwonej, poniemieckiej jeszcze cegły. Z plecami przytkniętymi do tej dawno wypalonej słońcem budowli stoi kilka osób. Ich spojrzenie wyraża ogromny strach, niepewność ale i resztki tlącej się nadziei. Celujący na chwilę odwracają głowy w moją stronę i skupiają swoją uwagę na mojej wyciągniętej dłoni. Palce formują się w pięść. Jedynie kciuk pozostaję niewzruszony i sterczy jak muszka w giwerze. Kciuk, który w tej jednej sekundzie skupia na sobie uwagę wszystkich zgromadzonych.
Scena ta męczy mnie od chwili, gdy po raz pierwszy posłuchałem “Anthology IV (the Tragedy of Nerak)” zespołu Akphaezya. Jest to bowiem album, który budzi we mnie skrajne emocje. Z jednej strony jestem pod ogromnym wrażeniem większości materiału zawartego na trzecim długograju zespołu. Jest to muzyka w dłuższych fragmentach nieprzewidywalna, która łączy w sobie mnóstwo odległych teoretycznie nurtów muzycznych. Jest oczywiście sporo mocno pokręconego, awangardowego metalu, sporo wpływów artrocka spod znaku chociażby późniejszych dokonań Artrosis („A slow vertigo”), a także sporo gitarowych, jazzujących podziałów kojarzących się z twórczością chociażby Atrox. Zespół nie stroni od mniej eksploatowanych w tego typu graniu fragmentów z muzyką folk, flamenco, filmową, kabaretową czy klasyczną. Muzyka jest wyjątkowo różnorodna. Przyznam, że już dawno nie słuchałem albumu, w ramach którego praktycznie każdy utwór jest zaskoczeniem. Czasami jest to zaskoczenie pozytywne, innym razem rozczarowanie, ale z całą pewnością nie można przejść obok tej muzyki obojętnie.

Niestety nie jest to album pozbawiony wad. Jedną z największych jest chyba banalny i przez większą część nijaki (na tle całego albumu) kawałek „Dystopia”, który pasuje do całości “Anthology IV (the Tragedy of Nerak)” jak maślanka do makreli w pomidorach. Wprawdzie przez cały album pojawiają się momenty pasujące bardziej do twórczości Within Temptation niż Unexpect czy Atrox, jednak jedynie ten kawałek mnie dosłownie kłuje w uszy. Jest to balladowy, lekko popowy utwór, który nie przystoi muzykom uważającym się za awangardowych. Jedynym usprawiedliwieniem do zamieszczenia takiego gniotka wydaje się być możliwość lepszego dostrzeżenia wartości pozostałych kompozycji. Drugą wadą jest trochę zbyt mało charyzmatyczna, w porównaniu do innych zespołów typu Atrox (kiedyś wokalistka) czy Madder Mortem wokalistka. Pani Nehl Aëlin momentami brak zdecydowania, które mogłoby wpłynąć pozytywnie na odbiór tego materiału. 


Kciuk powoli zaczyna przesuwać się ku górze. Zatrzymuje się na godzinie 10.45. Członkowie plutonu odkładają karabiny. Czwórka potencjalnych straceńców może odetchnąć z ulgą. Akphaezya może powoli zabierać się za nagrywanie nowego albumu. Jednak niech pamiętają, że to ich ostatnia szansa. Na następnej płycie proszę iść na całość bo nie ręczę za mój kciuk.
Ocena: 8,5/10
Tracklista: 
01. Prologos 
Act I : Spring 
02. Scene I : A slow vertigo 03. Scene II : Sophrosyne  
Act II : Summer 
04. Scene I : Utopia 05. Scene II : Húbris 06. Transe H.L. 2 
Act III : Autumn 
07. Scene I : Genesis 08. Scene II : Dystopia 
Act IV : Winter 
09. Scene I : Nemesis 10. Scene II : The harsh verdict 11. Epilogos 
Wydawca: Code 666 (2012)
Komentarz
Średnia ocena: 0
Oceny: 0
starstarstarstarstar

Podobne artykuły