Zmierzch Bogów
Wracać wciąż do domu Le Guin
Blog :

Aira's Dream

Zwykłe, prozaiczne kształty potrafią porastać zawiłymi, ciernistymi krzewami, jeśli patrzą na nie oczy wyobraźni, spętanej ciężkim, szarym łańcuchem codzienności. W nielicznych miejscach ociekają jeszcze szkarłatem bezsilnej wściekłości, jednak nie na długo. Noc przynosi dziwne ukojenie, chociaż tak naprawdę tylko zlewa się z identycznie ciemnym światem myśli
Noc przyszła. Ironicznie kolorowy świat zaprzestał wreszcie upartej walki z zatopionym w cichym, ponurym morzu umysłem. Nastrój rzeczywistego otoczenia zgrał się z nastrojem jego postrzegania, postrzegania go przez zaciemniony pryzmat, który utracił zdolność do rozszczepiania światła na zwykłe siedem kolorów. Jedynie wiązka bezbarwnego światła pozwalała nie potykać się wśród popielatych konturów.
Aira obserwowała stopniowo zapadający zmierzch, odczuwając przy tym niezrozumiałą satysfakcję i spokój. Niebo dopasowywało się do czarnej otchłani w jaką patrzyły oczy jej duszy. Zimny blask księżyca zamrażał w tak znajomej, bliskiej jej ciemności, wszystkie znienawidzone za dnia kształty. W tej chwili jej przepełniona mrokiem lecz wciąż nieograniczona wyobraźnia pragnęła posiąść tą samą zdolność - okrywania zwyczajnego świata cichą, podstępną falą swojej własnej nocy. Długo jeszcze walczyła ze zmęczeniem, które usiłowało oddać głos jej sennej podświadomości. - Nauczę się tego - powiedziała do bladej tarczy Księżyca, dumnej i wyniosłej ponad cichą Ziemią, która pokornie mu się poddała. Księżyc zdawał się szydzić z nierealnych pragnień Airy, niemal słyszała jego chłodny śmiech... śmiech, który zlewał się z jej własnym, powoli się w niego przekształcając. Śmiała się lodowato, bezgłośnie, w nieograniczonej, bezgranicznie ciemnej przestrzeni swojego snu. To ona była Księżycem, ona była zimnem, ciemnością, płaszczem cienia nad światem. Była też światłem, ale zwodniczym, nie dającym życia, a nawet niemalże zabójczym. Światłem, które pokonało Słońce, bo Słońce topiło lód, odkrywając co rano to wszystko czego nienawidziła. Roztaczała teraz lodowate promienie nad cichą krainą bezruchu, mroku i spokoju, pozbawioną głośnych, krzykliwych kolorów. Ponad tym wszystkim unosiły się jej pełne zadowolenia słowa (zadowolenie zupełnie pozbawione było ciepła) : 
 - Widzisz? Nauczyłam się!
Komentarze
HolyDiver94 : Podróż do mrocznej strony psychiki tej dziewczyny. Bardzo dobre opisy i p...
Średnia ocena: 0
Oceny: 0
starstarstarstarstar

Podobne artykuły