Druga płyta Pro-Pain „The Truth Hurts” została nagrana bez Toma Klimchucka, który w tym samym roku zagrał na „Devolution” M.O.D. Na jego miejsce pojawiło się aż dwóch gitarzystów. Byli to Nick St. Denis i Mike Hollman, dla których był to jedyny epizod w zespole. Nie wiem na ile mieli oni wpływ na muzykę i czy można łączyć te fakty, ale „The Truth Hurts” jest bardzo mocnym, metalowym albumem, znacznie różniącym się od debiutanckiego „Foul Taste Of Freedom”.
Pro-Pain jest legendą nowojorskiego hardcorea, ale wyróżnia się tym, że ma bardzo wiele wspólnego z metalem. Idealnym tego przykładem jest płyta „Shreads Of Dignity”, której mocy i siły rażenia mogłaby pozazdrościć niejedna thrashowa kapela. Dodając do tego, charakterystycznego dla tego stylu powera mamy materiał iście wybuchowy.
Po „Contents Under Pressure” skład Pro-Pain nieco się zmodyfikował. Perkusista Dan Richardson zmienił barwy klubowe na Life Of Agony, a na „Pro-Pain” zagrał Dave Chavarri z M.O.D. Natomiast jeżeli zmieniła się forma zespołu to tylko wzwyż, bo nagrali znakomity album. Na „Pro-Pain” jest wszystko czego można oczekiwać od takiej muzyki.
Po „Cross Purposes” Black Sabbath po raz kolejny opuścił Geezer Butler, a po raz pierwszy i ostatni Bobby Rondinelli. Tony Iommi powrócił więc do współpracy z Neilem Murrayem oraz Cozy Powellem i w ten sposób odnowił skład znany z „Tyr”. Uporał się z tym szybko bowiem album „Forbidden” ukazał się już rok po „Cross Purposes”. Ukazał się i wywołał ogólne rozczarowanie. Ja również uważam, że są tu słabsze momenty, ale szczerze mówiąc nie jest chyba aż tak źle. Płyta, która miała się okazać ostatnią na następne osiemnaście lat ma również i swoje plusy i z tej strony warto ją zapamiętać.
Pro-Pain – legenda brooklyńskiego hardcorea, zadebiutował w 1992 roku albumem „Foul Taste Of Freedom”. Zespół powstał po rozpadzie Crumbsuckers, w którym działało całe trio, które następnie stworzyło Pro-Pain. O ile istniejący przez osiem lat Crumbsuckers nie zyskał rozgłosu, przynajmniej po naszej stronie Atlantyku, to już pierwsza płyta Pro-Pain uczyniła go zespołem wielkim i legendarnym, zaliczanym do prekursorów amerykańskiego hardcorea.
„Devolution” jest czwartą płytą M.O.D. z 1994 roku. Tym razem u boku Billiego Milano znaleźli się Rob Moschetti na basie, ponownie Dave Chavarri na perkusji i Tom Klimchuck z Pro-Pain na gitarze. Zresztą jak popatrzeć na historię tych muzyków to każdy prędzej czy później związany był z Pro-Pain. Nie dziwne więc, że na „Devolution” wyraźnie czuć klimat nowojorskiego hardcorea.
zsamot : Stanowczo muza na koncert, do tego wskazane poczytanie tekstów. Z tego c...
25 listopada nakładem SPV / Steamhammer, ukaże się najnowszy album słynnych hardcorowców z Nowego Jorku. Najnowsze dzieło Pro-Pain zatytułowane zostało "The Final Revolution". Jak przekonuje wokalista i basista Pro-Pain, Gary Meskil, to powrót kapeli do korzeni. "Muzyka jest dość mroczna, a groove i tempa przypominają klasyczne Pro-Pain, w odróżnieniu od "Straight To The Dome", który był dość thrashowym albumem" - wyjaśnia Meskil. 29 listopada 2013 roku koncertem w Annaberg Buchholz w Niemczech, Pro-Pain rozpocznie pierwszą cześć europejskiego tourne, promującego najnowsze wydawnictwo.