Wracać wciąż do domu Le Guin
Zmierzch Bogów
Recenzje :

Stoned Jesus - Seven Thunders Roar

Stoned Jesus, Seven Thunders Roar, stoner rockStoned Jesus, z tego co udało mi się wyszperać w internecie, to stosunkowa młoda kapela z państwa współgospodarza ostatniego Euro, dla podpowiedzi dodam, że tego na literkę „U”. W 2010 r. premierę miał ich debiut zatytułowany „First Comunion”, a w 2012 r. poszli za ciosem i wydali „Seven Thunders Roar”, który na tzw. chybił trafił zakupiłem przy pierwszej nadarzającej się okazji.
Wprawdzie tu i ówdzie słyszy się utyskiwania na jakość wydawnictw muzycznych z Ukrainy (chodzi o szatę graficzną, jakość oprawy krążka itp., a nie o muzyczną jego zawartość) wychodzące spod skrzydeł mającej chyba wyłączność na tamtejszym rynku Moon Records, ale jest jedna rzecz, która mi się w wydaniu „Seven Thunders Roar” bardzo podoba. Jest to wykonany na niezapisanej powierzchni CD uproszczony motyw z okładki. Pierwszy raz się z czymś takim zetknąłem i myślę, że warto by to przełożyć na nasz grunt. Fajna sprawa.

Czas wspomnieć coś o samej muzyce. Po przesłuchaniu obszernych fragmentów ich pierwszego wydawnictwa spodziewałem się po „Seven Thunders Roar” porcji soczystego, niosącego na duchu stoner rocka doprawionego doom metalem. Tymczasem na nowym wydawnictwie zespół zdecydowanie rozszerzył krąg muzycznych fascynacji znajdujących odzwierciedlenie w muzyce. Już w otwierającym całość „Bright Like The Morning”  słychać, że zespół dodał do swojej muzyki więcej mainstreamowych elementów kojarzących się chociażby z „jedynką” Audioslave, gitary trochę przyczajone, delikatniejsze, ale i tak nie brak temu numerowi  stonerowego feelingu.  Drugi w kolejce „Electric Mistress” przywraca moc gitarom i potwierdza, że zaliczanie Stoned Jesus do nurtu przedstawicieli mocno ostatnio zyskującego na popularności stoner rocka nie jest błędem. „Electric Mistress” to fajny, klasyczny i mocny stonerowy kawałek przy którym grzechem byłoby nie przechylić jednego czy dwóch browarków. Trzy następne kompozycje są wypadkową tego co zademonstrowali w dwóch pierwszych kawałkach plus więcej klasycznie rockowych i psychodelicznych fragmentów, które szczególnie słychać w najdłuższym, szesnastominutowym  „I’m The Mountain”.

Wprawdzie spodziewałem się po Ukraińcach trochę prostszego i bardziej wyluzowanego stonerowego łojenia, ale  „Seven Thunders Roar” z pewnością nie zawodzi.  Stoned Jesus potwierdza, że wie jak się gra naprawdę zajebistego rocka, takiego na 8 oczek.

Ocena: 8/10

Tracklista:
01. Bright Like The Morning
02. Electric Mistress
03. Indian
04. I’m The Mountain
05. Stormy Monday

Wydawca: Moon Records (2012)

Komentarz
Średnia ocena: 0
Oceny: 0
starstarstarstarstar

Podobne artykuły