Wracać wciąż do domu Le Guin
Zmierzch Bogów
Recenzje :

Diabolical Masquerade - Ravendusk In My Heart

Diabolical Masquerade, Blackheim, Katatona, Ravendusk In My Heart, black metal, Dan Swanö, Edge Of Sanity, Pan-Thy-Monium, Mystic Production

Diabolical Masquerade to solowy projekt Blakkheima z Katatonii. Powołał go do życia w 1993 roku, a pierwszy album „Ravendusk In My Heart” ukazał się w 1996. Jest to solidna dawka melodyjnego, ale też ostrego i intensywnego black metalu. Czuć tutaj wściekłość i bezkompromisowość, co odróżnia go od nawet pierwotnych poczynań jego macierzystego zespołu.

Mimo klawiszy i plastyczności gitar, przekaz jest więc cięty i elektryzujący. Riffy smagają niczym pejcz, a wokal jest bardzo wrzaskliwy i gardłowy. Tym bardziej więc trzeba docenić, że Blackheim umiał to poukładać w tak fascynującą harmonię. Cała płyta jest pełną niespodzianek podróżą w ciemny, magiczny świat. Nie uświadczymy tu przebojów, ale co i rusz napotykamy na jakiś powalający motyw, fantastyczny fragment prowadzony przez płynące gitary lub dominujący wokal. Oba te elementy się uzupełniają i są znakomite. Tak się drzeć zachowując melodykę i śpiewność tekstu to trzeba umieć. No i trzeba umieć odpowiednio to skomponować. Nawet te szybkie i nawalające gradem momenty mają swój muzyczny urok. Sprawdźcie choćby początek miażdżącego, zróżnicowanego i total zajebistego "The Sphere In Blackheim's Castle" albo „Blackheim’s Forest Kept The Season Forever”. Ten drugi też co to jest za numer. Tyle się w nim dzieje i przez cały czas trzyma w napięciu. Ale to tylko przykłady i nie powinienem tu nic wyróżniać. Poszczególne utwory to tylko kolejne epizody tej wędrówki przez te szkarłatno-czarne krajobrazy. Jest w tym taki tajemniczy urok, jakaś mroczna, lecz pełna wdzięku poezja oraz podniosła epickość budowana przez podkłady klawiszowe, teksty mówione i lżejsze zwolnienia. Diabolical Masquerade emanuje niesamowitą energią, ale też bogactwem form, treści i mistyczną otoczką. Dużo tu też dodatkowych smaczków jak heavy metalowe gitary w „Blackheim’s Hunt For Nocturnal Grace” i wokale w „Under The Banner Of Sentiel”. Te drugie autorstwa Dana Swanö z Edge Of Sanity, Pan-Thy-Monium i miliona innych kapel. Jest też krótki numer akustyczny „Beyond The Spirituals Moon”.

Patrząc na tytuły utworów można wywnioskować, że Blackheim stworzył płytę o sobie. Sam stał się bohaterem jakiejś złowrogiej intrygi, ale jakiej, tego niestety nie przytoczę. Okładka do kasety Mystic Production nie zawiera bowiem tekstów. Tak wiem, że można przeczytać w internecie, ale ja tego nie robię. Piszę o tym co zostało wydane. Po liryki można więc sięgnąć we własnym zakresie, a ja zachęcam do odkrycia muzyki. Doskonała, zatarta kurzem płyta, z duchem starych czasów.

 

Tracklista:

1. The Castle Of Blackheim
2. Blackheims Quest To Bring Back The Stolen Autumn
3. Beyond The Spiritual Moon
4. The Sphere In Blackheim's Shrine
5. Under The Banner Of The Sentinel
6. Blackheims Forest Kept The Seasons Forever
7. The Darkblue Seajourneys Of The Sentinel
8. Blackheims Hunt For Nocturnal Grace
9. Ravendusk In My Heart

Wydawca: Adipocere Records (1996)

Ocena szkolna: 5

Komentarz
Średnia ocena: 0
Oceny: 0
starstarstarstarstar

Podobne artykuły