Zmierzch Bogów
Wracać wciąż do domu Le Guin
Recenzje :

Lacrimosa - Inferno

Satura, Lacrimosa, Two Witches, Anne Nurmi, Tilo Wolff, rock, metal, Mystic Production

Podczas trasy promującej album „Satura” Lacrimosa występowała wraz z fińskim zespołem Two Witches. Na klawiszach grała tam Anne Nurmi, której Tilo Wolff zaproponował współpracę, co zaowocowało jej pojawieniem się na następnej płycie „Inferno”. Od tej pory stali się znanym duetem i razem stanowili o obliczu grupy Lacrimosa. Nie znaczy to oczywiście, że płytę nagrali sami. W przedsięwzięciu wziął udział zespół instrumentalistów, a także cała orkiestra.

I właśnie od orkiestry chciałbym zacząć, gdyż stanowi ona nadzwyczaj istotną część całego „Inferno”. To instrumenty klasyczne praktycznie przewodzą wszystkim kawałkom i stanowią o ich przejrzystości, rozległości i delikatności. Na płycie dominuje spokój, a dźwięki koją i łagodzą stan umysłu. Rozpływają się w błogości i długo, długo rozwijają dochodząc do kulminacyjnych i podniosłych, choć wcale nie jakichś bardzo dynamicznych orkiestralizacji. Te momenty uniesienia jednak są i nadają burzliwości kompozycjom. Gitary i perkusja oczywiście też są i tworzą pewne ramy, lecz jakby nieco schowane i nie one tu dominują. „Schakal” jest trochę mocniejszy, ale i tak wszystko co najlepsze w nim jest dziełem smyczków i klawiszy.

Anne oprócz tego, że gra na keyboardzie, również śpiewa. Jej piosenką jest „No Blind Eyes Can See”, czyli utwór angielskojęzyczny. Nie śpiewa sama, bo Tilo pomaga, ale jest tu podstawową solistką. Ma również deklamacje w „Schakal”, w którym z kolei Tilo ma swoje najlepsze i najbardziej przejmujące wokalizy i w połączeniu z wzniosłą, pięknie płynącą i jak już wspomniałem, cięższą muzyką daje to najlepszy, najbardziej porywający utwór na płycie.

Po angielsku jest jeszcze jeden numer „Copycat”, który jako jedyny jest żywszy i bardziej rockowy, a może nawet metalowy, z mocniej zaakcentowanymi basem i perkusją. Zwrotki Tilo są w nim groźne i zaśpiewane takim skrzeczącym głosem, a Anne dodaje mu wzniosłości i anielskości w refrenie. Poza tym dominuje omawiany już spokój oraz język niemiecki, który na skutek delikatności przekazu, zazwyczaj jednak rozmiękcza się i rozpływa pośród instrumentów. W wydaniu Mystic Production teksty przetłumaczone są na angielski, więc można zobaczyć, że również one są smutne, tęskne i uczuciowe i tak właściwie to zupełnie nie wiem do czego odnosi się tytuł albumu.

Bardzo stonowane są cztery pierwsze utwory, „Vermächtnis Der Sonne”, a także najdłuższy i długo rozkręcający się, ostatni „Der Kelsch Des Lebens”. Jest on bardzo poważny i mroczny, lecz w pewnym momencie wybucha iluminacją smyczków i klawiszy błyszcząc i sięgając gwiazd, a także nabierając melodii. Jest to bardzo charakterystyczna budowa, będąca kwintesencją sztuki Lacrimosa i kondensująca wszystko to co ten zespół ma do zaoferowania. A ma wiele, co można podziwiać przez cały czas trwania „Inferno”.

Tracklista:

1. Intro
2. Kabinett Der Sinne
3. Versiegelt Glanzumstroemt
4. No Blind Eyes Can See
5. Schakal
6. Vermaechtnis Der Sonne
7. Copycat
8. Der Kelch Des Lebens

Wydawca: Hall Of Sermon (1995)

Ocena szkolna: 5

Komentarz
Średnia ocena: 0
Oceny: 0
starstarstarstarstar

Podobne artykuły