
Zanim Paradise Lost wydali swój pierwszy album zabłysnęli kilkoma taśmami demo i zdarzyło im się też zagrać parę lokalnych koncertów. Szczególnie kaseta „Frozen Illusion” zrobiła wrażenie na słuchaczach i odbiła się echem w podziemnej metalowej prasie. Odwrotne od panujących w świecie trendów, wolne i posępne dźwięki, zyskały wielu amatorów. Wśród nich znalazła się Peaceville Records, która postanowiła postawić na tych tajemniczych młodzieńców.

Kohort to gdyński zespół działający w połowie lat dziewięćdziesiątych. Wokalista Kris występował wcześniej w bardziej doom metalowym projekcie Empire, gdzie grał na gitarze i basie. Kohort natomiast to ekstremalny black metal, którego przesłaniem jest nienawiść do wszystkiego co chrześcijańskie, żydowskie, lewicowe i modne. Wszystko to oczywiście w imię polskiego black metalu.

Zespół Hate powstał w 1990 roku z inicjatywy Adama, który wkrótce przyjął nieskromny tytuł The First Sinner, Quacka, który niebawem trafił także do Imperator i Mittloffa, którego kojarzył chyba każdy metalowiec w Warszawie i do dzisiaj to się raczej nie zmieniło. Wkrótce dołączył do nich basista Marcin, który następnie szybko zniknął, ale to ten skład w 1992 roku zarejestrował debiutanckie demo „Abhorrence”. Ich death metal okazał się na tyle przyzwoity, że zaowocował rozgłosem w podziemiu i kontraktem z Loud Out Records.

„Terminal Spirit Disease” – trzecia płyta At The Gates, to kolejny krok w rozwoju ich twórczości i chyba największa dotychczasowa ikona twórców nowej linii melodyjnego death metalu. To doskonała mieszanka wściekłości i emocji w charakterystycznej i unikatowej oprawie tego jedynego w swoim rodzaju zespołu.
Harlequin : Jak dla mnie ATG to "Gardens Of Grief" i ewentualnie debiut. Reszte zaorać.

Nie ulega wątpliwości, że „Gothic” to legendarna płyta, która odcisnęła ogromne piętno na wielu słuchaczach i zespołach. Mało tego, jej tytuł stał się oficjalną nazwą dla nowego gatunku muzycznego, który tu miał właśnie zalążek w postaci klimatycznego doom metalu. Mam jednak taką refleksję, że nie jest to album ponadczasowy i moim zdaniem nie osiąga w pełni muzycznego mistrzostwa. Doceniając wkład „Gothic” w rozwój doom metalu i samego Paradise Lost oraz dostrzegając wiele jego plusów, uważam, że tej płycie trochę brakuje.
rob1708 : Gothic wspomnienie młodosci super płyta , koszulka na okładce , Parad...
oki : mienie się fanem Paradajsów ale przygodę z ich muzyką zacząłem o...
zsamot : Te bonusy to EPka z dopiskiem dub. Koszmarek i tyle. A album- płyta rew...

Legendarny Pan-Thy-Monium - drugi, po Edge Of Sanity, zespół jaki założył Dan Swanö, na zawsze pozostanie niesamowitym zjawiskiem metalowej historii i tworem, którego nikt nigdy nie będzie w stanie, ani skopiować, ani mu dorównać. Wraz ze swoim bratem Dagiem i pozostałymi muzykami stworzyli dzieła wybitne i całkowicie unikatowe. „Dawn Of Dreams” jest pierwszym z nich.
Harlequin : Lepiej, żeby nie wracali. A formacja oczywiście wyborna.
zsamot : Chyba lepiej,że to rozdział zamknięty... Płyta magiczna przez swą au...
leprosy : Znam kazde ich wydawnictwo. To jest prosze panstwa metal przez b. duz...

Jak podaje „Encyclopaedia Metallum”, „Morbid Reich” jest jednym z najlepiej sprzedanych dem w historii muzyki metalowej i rozeszło się w nakładzie ponad dziesięciu tysięcy kopii. Muszę powiedzieć, że mnie to wcale nie dziwi. Vader był perłą w rozwijającym się polskim death metalowym podziemiu przełomu lat osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych, a jego w sumie trzecie demo miało bardzo profesjonalne, jak na tamte czasy i możliwości, wydanie początkującej Carnage Records i taką też promocję. Wieloletnia korespondencja Petera z międzynarodowym podziemiem spowodowała też, że poszło w świat. W dodatku po sukcesie pierwszej płyty zostało wznowione przez Baron Records, na którą to wersję i ja się załapałem. Wszelka promocja i kolejne wydania nic by jednak nie wskórały gdyby nie to, że „Morbid Reich” to fantastyczny i zabójczy klasyk.
zsamot : Wujas- jak zawsze pełna emocji i szczerości recka. Czyta się znakomic...

"25 Cents For A Riff" to tytuł nowego wydawnictwa Kwasożłopów. W związku z tym pytanie do wszystkich domorosłych Holmesów: skąd w tytule płyty liczba 25? Nie czekając na karty pocztowe z prawidłowymi odpowiedziami wyjaśniam, że od tylu lat Acid Drinkers istnieje. W związku z tym jubileuszem Titus postanowił zmobilizować kolegów by nagrać nowy album i ruszyć w ogólnopolską trasę.
JancioWodnik : W Acidach już raczej rewolucji nie będzie do samego końca. Litza jest je...
zsamot : Mam niemal identyczny odbiór płyty. Co prawda z pozycji fana, zatem mnie...

„Devolution” jest czwartą płytą M.O.D. z 1994 roku. Tym razem u boku Billiego Milano znaleźli się Rob Moschetti na basie, ponownie Dave Chavarri na perkusji i Tom Klimchuck z Pro-Pain na gitarze. Zresztą jak popatrzeć na historię tych muzyków to każdy prędzej czy później związany był z Pro-Pain. Nie dziwne więc, że na „Devolution” wyraźnie czuć klimat nowojorskiego hardcorea.
zsamot : Stanowczo muza na koncert, do tego wskazane poczytanie tekstów. Z tego c...

Dziś będzie szybko, krótko i na temat, gdyż sama EP-ka taka też jest. Muzyka Sliver nie zaskoczy was, nie sprawi że będziecie bić jej pokłony, ba - niektórych z was pewnie odrzuci już fakt, że mamy tu do czynienia z kolejnym metalcore'owym graniem, okraszonym ZED-owskim brzmieniem.
jedras666 : Jak widać już jest ok, bo kolega nic nie pisze;)
lord_setherial : Dajcie sobie Jędras po całusku i wszystko będzie już ok :)
jedras666 : To twoje zdanie, a ja i tak będę dalej pisał, czy ci się to podoba czy ni...

Ci, którzy mieli (nie)szczęście przeczytać moją recenzję ostatniego "dzieła" Catharsis, zapewne pamiętają, że delikatnie mówiąc niezbyt mi podszedł(jeśli jesteście ciekawi, to piszcie a podeślę bardzo chętnie, gdyż wciąż ją trzymam). Po tak gorzkim rozczarowaniu jakim tamta grupa mnie uraczyła zacząłem szukać czegoś, co zatrze smród tamtej płyty. I całkiem niespodziewanie, niczym grom z jasnego nieba, spadła na mnie amerykańska Fallujah.
zsamot : Świetna recka. ;)

Ledwo rok minął od „Vile Vicious Vision”, a w międzyczasie Acidzi zdążyli przecież wydać znakomity album z coverami „Fishdick”. Jeszcze w tym samym 1994 roku ukazała się piąta autorska płyta Acid Drinkers „Infernal Connection” i natychmiast została uznana za najmocniejszy album w dorobku zespołu. Od razu rzuca się w oczy też nietypowa okładka, gdzie oskubany kurczak z czarną kulą między nogami, ubrany jest w koszulkę Venom. Dalej jest śmiesznie, ale już nie rysunkowo, tylko bardziej w realu.
zsamot : Co tu będziemy ściemniać- jedna z najlepszych polskich płyt w tzw. m...

Po „The Ultimate Incantation” Vader był wielkim bóstwem i z ogromną niecierpliwością czekałem na ich nowy materiał. W międzyczasie otrzymaliśmy, wydany przez Baron Records koncert z Krakowa, który oprócz imponującego spisu gigów z 1993 roku i kultowych tekstów Petera między utworami, odznaczał się niestety bardzo słabym brzmieniem. Z góry było wiadomo, że „Sothis” to tylko przedsmak nowej płyty, ale i tak każdy ochłap rzucony przez Vader wzbudzał duże emocje.
leprosy : Piekne wydawnictwo choc to tylko przedsmak pelniaka (rowniez zacnego)....
zsamot : Cytując: Tak naprawdę Vader dał swoim fanom tylko dwa nowe utw...

Parafraza biblijnego tekstu Księgi Rodzaju widnieje na okładce jako wstęp do płyty. Siódmego dnia Bóg stworzył Master, ale Master nie jest mu przychylny. Wręcz przeciwnie: „Master aware of the Mary cult of prayer, and a devil cult of spells and exorcism attends while man walks continuously on the thin crust of the bottomless pit.” Również w tekstach utworów jest sporo ateistycznych treści potępiających wszelkie religijne zabobony. Kończące dość długą przedmowę zdanie jest wzbudzającym zainteresowanie zaproszeniem do wgłębienia się w to dzieło: „Master will guide you on that credulous journey where you will bathe in blood and dance among the stars into that eternal slumber.”
leprosy : Byc fanem DM i nie znac pierwszych trzech Lp Master nie wypada. Przeboj...
zsamot : Świetna recka, podróż w czasie za darmo. ;)

„Requiem” – pierwsza płyta kolumbijskiej Masacre, ukazała się za sprawą Osmose Productions w 1991 roku, a w Polsce rok później wypuścił ją do obiegu Carnage Records. Album dedykowany zmarłemu dopiero co Deadowi z Mayhem okrył się pewną dozą kultowości i legendarności. Może dlatego, że zespół pochodził z egzotycznej Kolumbii, może dlatego, że ich death metal miał bardzo blackowy odcień i odróżniał się od północnoamerykańskiego i europejskiego grania, może też dlatego, że teksty były po hiszpańsku. Przyznam, że za tą grupą ciągnęła się jakaś tajemnicza i złowroga aura, samą muzykę jednak, ja uważam za bardzo słabą.
zsamot : Wtedy takich kapel było na pęczki, teraz też. Sentymentu nawet nie wzb...
Harlequin : No to ja mam odmienne zdanie w takim bądź razie. Ok, dupy nie urywa. Top...
zsamot : W ramach handlu wpadło mi to na kasecie "firmy" MG (czego to oni z metalu...

Miseo jest przedstawicielem niemieckiego oldschoolowego death metalu. Już front okładki zdradza inspiracje, ale prawdziwy obleśny obraz w szwedzkim stylu odnajdziemy rozkładając ją do formatu A4. Fajnie, szkoda tylko, że po drugiej stronie, wśród innych podstawowych informacji, nie znalazło się miejsce nie tylko na teksty, ale nawet na spis utworów. Myślę więc, że z Blacksmith Records otrzymałem płytę z okładką w foliowej koszulce, ale bez tyłu, który powinien być na odwrocie pudełka. Żeby śledzić tracklistę musiałem więc korzystać z internetu.

Światłość, światło. Światłość niesiona przez kobietę, na rżysku, w półmroku, na pustkowiu. Światło, którego nikt nie widzi, które nic nie zmienia. Nieistotne dla nikogo, prócz jej jednej. I może tak iść i iść z tym światłem, bo rozwijając okładkę widać, że nieokreślony cel jest daleko, jeżeli w ogóle istnieje. Samotność tajemniczej kobiety i jej światła sprawia przygnębiające wrażenie. Nie widać dla niej pozytywnej perspektywy. Przygnębienie narasta po włączeniu muzyki. W nostalgicznej wędrówce po mrocznym odludziu odkrywamy wszystkie odcienie szarości.
oki : sludge i saksofon - brzmi intrygująco
Harlequin : Widziałem ich na żywo i bardzo mi sie podobało. Bardzo dobry sludge/p...

Spectamentia to warszawski zespół wykonujący progresywny rock/metal, który niedawno popełnił swój debiutancki album zatytułowany „Aftereality”. Z zaciekawieniem podszedłem do tego krążka, ponieważ coraz więcej kapel parających się eksperymentalnym rockiem tworzy interesującą muzykę, a przestrzenna, ukazująca różnorodne krajobrazy okładka, zapowiada nietuzinkowe granie. O ile jednak sama muzyka okazała się, może nie fantastyczna, ale na pewno poprawna, to z pewnych powodów „Aftereality’ to płyta, której, po paru dniach spędzonych z nią, mam serdecznie dość.
zsamot : Ha, zaciekawiłeś mnie, bo ja uwielbiam Peccatum. ;) Okładka jak z g...

„Pestilentia” to trzecia płyta włoskiego Infernal Angels, a od poprzedniej „Midwinter Blood” minęło aż pięć lat. Po takim czasie zespół przypomniał o sobie wypluwając bardzo intensywną dawkę, podszytego deathowym graniem, black metalu. Muzyka przez cały czas jest mocna i szybka, z pracującą niemiłosiernie perkusją, zalewającą wszystko lawiną piekielnego ognia.

W maju, nakładem SG Records, ukazała się trzecia płyta włoskiej Ibridomy. Specyficzny power metal tego zespołu charakteryzuje się oryginalnym, przesłodzonym wokalem, choć sama muzyka często bywa ostra i heavymetalowa. Do tego wystąpili tu znani goście czyli Fabio Lione z Rhapsody Of Fire i Ralf Scheepers z Primal Fear. Z ciekawością więc zabrałem się do słuchania „Goodbye Nation”.