Deathcore to ostatnio coraz częściej uprawiany gatunek w USA.
Kolejnym, młodym jego przedstawicielem jest A. 12 Gauge Tragedy.
Panowie z Nowego Jorku mają na swoim koncie jak dotąd jedną EPkę opatrzoną
tytułem "Requiem". Zamieszczony na niej materiał to z całą pewnością
solidna mieszanka porządnego growlingu wzbogacanego czasem o "pig squel"
(rodzaj wokalu przypominający odgłosy torturowanej świni), surowych,
przygniatających ciężarem gitar i entuzjastycznej perkusji, a więc
tego, co w deathcore'u najlepsze!
Nieciekawa nazwa zespołu, nieciekawa nazwa płyty, nieciekawa okładka i
pięciu młodzieniaszków, którzy rzekomo grają death metal. Czy to mogło
być dobre? Okazuje się, że tak! Pięcioosobowy zespół z Ohio powraca na
metalową scenę drugim albumem "Kingdom Of Might" wydanym przez Metal
Blade. Pomimo całego mojego sceptycyzmu i negatywnego nastawienia do
odsłuchu muszę stwierdzić, że Woe Of Tyrants szybko zamknęło mi usta.
Odkąd pierwszy raz zetknąłem się z
muzyką The Black Dahlia Murder, a było to już kilka lat temu, nie
opuszcza mnie wrażenie, że tkwi w tym zespole ogromny potencjał.
Niestety wydaje mi się, że mimo iż zespół istnieje już
od dobrych ośmiu lat, w pełni nie zaprezentował on swoich
możliwości. Niestety, ale ostatni album w dyskografii kapeli tylko
utwierdził mnie w tym przekonaniu.
Komentarze Harlequin : Recenzja bardzo trafna, bo moim zdaniem kapela bardzo słaba ...
Nie lubię tego typu zespołów, które z jednej strony chcą być dowcipne, a z drugiej usiłują grać coś sensownego. Takim zespołem jest Anautopsy, o którym znaleźć jakiekolwiek niezdawkowe informacje w sieci jest ciężko.
Do tej pory nie miałem jeszcze styku z twórczością Exventer. Po zapoznaniu się z "Bioconveyor Of Instincts" stwierdzam, że był to ostatni raz, bo muzyka tworzona przez Exventer jest zwyczajnie nudna.
Tegoroczne wydawnictwa deathmetalowe poza małymi wyjątkami (konkretnie dwoma - Opeth i Cynic) bardzo mnie rozczarowują. Już przestałem się łudzić, że usłyszę w tym roku coś interesującego i nawet info o nowej płycie The Faceless nie zmieniło mojego nastawienia. Mając w pamieci fakt, ze debiutancki album zespołu "Akeldama" znudził mi się równie szybko jak spodobał, to nie wiązałem z tym wydawnictwem zbyt wielu nadziei. Tymczasem bardzo mile się rozczarowałem.
Nie, Zubrowska to nie jest nazwisko mojej sąsiadki, ani żadnej nielubianej przeze mnie nauczycielki ani tym bardziej żubrówką z błędami w tytule. Pod tą głupio brzmiącą nazwą kryje się francuska formacja grająca coś co jest mieszanką brutalnego death metalu i mathcore'u.
Mirror Of Dead Faces to formacja, która wzięła się nie wiadomo skąd i nie wiadomo kiedy. Wiadomo jednak to, że ci Kalifornijczycy niespełna miesiąc temu debiutowali krążkiem "Lamentation", który wpisuje siew szeroko pojęty gatunek deathcore/metalcore. "Lamentation" nie wyróżnia się absolutnie niczym spośród miliardów
podobnych do siebie zespolików. Formacji jednak zdecydowanie bliżej do
metalcore niż do deathcore. Te dziewięć kawałków przemyca całkiem sporą
dawkę melodii podrasowaną trochę szybszymi tempami, bliższymi raczej
deathcore'owi.
Volturyon to nowy obiekt na deathmetalowej scenie. Formacja powstała dwa lata temu w Szwecji i na początku tego roku ukazał się debiutancki album tej grupy zatytułowany "Blood Cure". Tytuł może niezbyt zachęcający, ale okładka robi dużo lepsze wrażenie. To co dostaliśmy z tym wydawnictwem to osobliwa mieszanka brutalnego
death metalu w amerykańskim stylu z niemałą dawką metalcore'owych i
deathcore'owych naleciałości. W przeciwieństwie jednak do wielu
zespołów grających w tym stylu, element deathmetalowy jest tu
dominujący.
Ostatnio kolega podrzucił mi płytkę zupełnie nieznanej mi formacji Revocation, szczerze ją polecając. Szybko więc poszperałem w internecie, aby dowiedzieć się czegoś więcej na temat tej grupy. Otóż to bostońskie trio do tej pory miało na koncie jedynie EPkę "Summon The Spawn", zaś w tym roku sami wydali swój debiutancki album "Empire Of The Obscene".
Cztery lata temu na metalowej scenie pojawił się zupełnie nowy zespół, który od razu zwrócił uwagę fanów death metalu i deathcore. Beneath The Massacre, bo o nim mowa, dość szybko podpisał kontrakt i w zaledwie rok po założeniu wydał debiutancką EPkę "Evidence Of Inequity", która zebrała skrajne opinie.
Rzeźnicy z Montrealu, Beneath The Massacre zakończyli właśnie nagrywanie drugiego albumu. Płyta została zatytułowana "Dystopia" i ukaże się 28 października nakładem Prosthetic Records. Na stronie MySpace zespołu dostępny jest już utwór z nowego wydawnictwa - "Our Common Grave".
Jako, że koniec lata trzeba było zaakcentować mocnym przyłożeniem, to amerykańscy deathcorowcy z All Shall Perish zafundowali słuchaczom kolejną, trzecią już porcję energicznych dźwięków w postaci "Awaken The Dreamers". Zważywszy na fakt, że poprzednie dwa album wydawały mi się sprawnie zagranym, ale napisanym na jedno kopyto materiałem, dlatego nie oczekiwałem po tym krążku czegoś ponad przeciętność.
Po bardzo obiecującym debiucie "Shut It Down" Animosity powróciło z kolejnym krążkiem zatytułowanym "Empires". Drugi album tej formacji to nic innego jak progres i naturalne rozwinięcie tego co zespół grał wcześniej.
Animosity to raczej mało znany reprezentant amerykańskiej szkoły brutalnego death metalu/grindcore'u. "Shut It Down" jest debiutanckim krążkiem formacji i od razu trzeba zaznaczyć - debiutem bardzo udanym.
Po czterech latach działalności i tylko jednym wydawnictwie EP z 2007 roku - "Legend", amerykański zespół Abigail Williams w końcu doczekał się debiutanckiej płyty. Album pod tytułem "In The Shadow Of A Thousand Suns" ukaże się nakładem wytwórni Candlelight 28 października 2008. Jego producentem został James Murphy, a gościnnie na krążku usłyszymy Tryma Torsona - norweskiego bębniarza w formacjach Emperor i Zyklon.
Kill The Client to jedno ze świeższych odkryć stajni Willowtip specjalizującej się w technicznym death metalu i grindcore. Jak to często bywa w przypadku tego typu zespołów, tak i Kill The Client swoją karierę zaczął o wydawnictwa mniejszego niż pełny album.
Legacy Of Hate to austriacki reprezentant melodyjnego deathcore'u, którego historia sięga końcówki lat 90-tych. "Unmitigated Evil" to już czwarty pełnowymiarowy album tej formacji, ale nigdy przedtem nie miałem z nią styczności.
Nie raz już się spotkałem z opiniami na temat genialności Dying Fetus, ale nie wiem czemu nie chciało mi się w to kiedykolwiek wierzyć. Pierwszy raz więc zatknąłem się z zespołem przy wydaniu "War Of Attrition" i po przesłuchaniu mogę stwierdzić, że miałem rację.
Komentarze Gizbern : Niewiele różni się od Despised Icon czy JFAC ? To raczej te kapele niewi...
All Shall Perish to jeden z tych zespołów, który wypłynął na fail popularnego ostatnimi laty deathcore'a. Formacja debiutowała entuzjastycznie przyjętym "Hate.Malice.Revenge" by w niedługim czasie powrócić z kolejnym krążkiem.