Po rewelacyjnym „Bloody Blasphemy” God Dethroned był naprawdę mocny i żeby stworzyć co najmniej tak dobrą płytę trzeba było wykrzesać z siebie maksa. Nie będę teraz porównywał, co jest lepsze, ale, wydany po dwóch latach, „Ravenous” z pewnością spełnił oczekiwania fanów. God Dethroned znów jest potężny, ciężki i zajebiście uderzający. To jest prawdziwa siła death metalu.
Soulreaper powstał, gdy Jon Nödtveidt na długo trafił do więzienia i w związku z tym wstrzymana została działalność Dissection. Wtedy Johan Norman i Tobias Kellgren zebrali skład i założyli własny zespół. Nazwę zapożyczyli od najbardziej znanego utworu z ostatniej płyty Dissection „Storm Of The Light’s Bane”. Pierwszy album „Written In Blood” wydała Nuclear Blast w 2000 roku. W Polsce materiał ukazał się też na kasecie Mystic Production, która wyróżnia się tym, że nie wszystkie teksty znajdują się pod właściwymi tytułami.
Gardenian był zespołem z Göteborga, wyrosłym na fali popularności melodyjnego death metalu z tego miasta. Po debiutanckim albumie „Two Feet Stand” zainteresowała się nimi Nuclear Blast, która wydała ich drugą płytę „Soulburner”. Zespół poszedł na niej o krok dalej ze swoją muzyką, nakierowując ją w stronę heavy metalu.
Minialbumy Vader stały się już tradycją i zawsze były prawie tak zajebiste jak pełne płyty. Nie inaczej jest z wydanym po „Revelations” krążkiem „Blood”. Jest parę nowych hitów i coś już znanego, jest i efektowny cover. W sumie siedem utworów i dwadzieścia siedem minut muzyki. Toż to niewiele brakuje do pełnego albumu. Jest czego posłuchać.
HatePlow to projekt założony przez Phila Fascianę z Malevolent Creation, Roba Barretta ówcześnie z Cannibal Corpse oraz innych muzyków związanych z amerykańską sceną death metalową. Muzyka zespołu nie miała odbiegać od brutalnego death metalu, lecz jej wymiar jest bardziej społeczny i mówiący o problemach spotykanych na co dzień na ulicy, a nie w wybujałej fantazji twórców.
Weterani z częstochowskiego doom/death metalowego Mordor wydadzą swoją nową, pierwszą od 21 lat płytę „Darkness...” nakładem Pagan Records 20 kwietnia 2018 roku. Zespół ujawnił tracklistę oraz okładkę albumu, której autorem, podobnie jak poprzednich wydawnictw jest Arkadiusz Zając, a oprawą graficzną płyty zajął się Mentalporn. Mordor to jeden z prekursorów doom metalu w Polsce.
Mieli kończyć, mieli się rozpadać, a ostatecznie nic z tego nie wyszło. Najpierw koncertówką zniszczyli Wacken, a już dwa lata po „The Final Chapter” gotowa była nowa płyta zatytułowana „Hypocrisy”. Hypocrisy nie straciło nic ani ze swojej werwy, ani melodyjnego klimatu i ku uciesze fanów otworzyło nowy rozdział swojej historii.
Lubił sobie Entombed zmieniać style jak rękawiczki, a każda płyta z założenia musiała być inna od wszystkich poprzednich. Inna w brzmieniu, strukturze i intensywności utworów. Nie inaczej było z ich siódmym albumem „Morning Star”. I choć w ramach tego tytułu uświadczymy różne kierunki, to wyróżnia się on przejrzystością i prostotą przekazu, utrzymanego w mocnej i uderzającej tonacji.
W zalewie szwedzkiego melo-deathu przełomu tysiącleci zdarzały się perełki i dla mnie na miano takiej zasługuje Darkane i ich trzecia płyta „Expanding Senses”. Ma ona wszystko, czym imponuje taka muzyka, a więc ciężar, moc, śpiewne wokale, no i oczywiście melodyjne gitary. Razem tworzy więc pozycję kompletną i zostającą w pamięci.
Z uwagi na duże zainteresowanie koncertami Killswitch Engage, grupa odwiedzi w tym roku Polskę aż dwa razy: pierwszy, a zarazem dodatkowy koncert odbędzie się w Krakowie, a parę dni później grupa zagra prawdziwy metalcore w Warszawie. Killswitch Engage – zespół znany też jako Killswitch albo KsE - to pionierzy gatunku metalcore pochodzący z Ameryki. W ich brzmieniach nie brakuje także melodic death metalu i metalu alternatywnego.
Ledwie rok minął od debiutanckiego „The Swan Princess”, a na pierwszy rzut ucha słychać, że Tower dość wyraźnie się zmienił. Zniknęły kobiece wokale, zniknęła altówka, a cały klimat na drugiej płycie „Mercury” jest cięższy i bardziej doomowy. Na pewno też jest to bardziej zwarty i taki solidniejszy muzycznie album, a jego produkcja jest bardziej profesjonalna.
Disbelief powstał w Niemczech w 1990 roku i przez długi czas udało im się zrealizować kilka demówek. Dopiero w roku 1997 nawiązali współpracę z, będącą odłamem Nuclear Blast, Grind Syndicate Media i wydali płytę, którą zatytułowali po prostu „Disbelief”. Znajdują się na niej utwory wcześniej prezentowane na demach oraz nowy materiał.
Do określania swojej muzyki Despizer dołączył słowo blackened, przedstawiając się jako blackened crust. I rzeczywiście na nowym albumie „Pogarda” więcej jest metalu i grindcore'a, choć wyczuwalna jest również punkowa iskra. Razem daje to prawdziwą dźwiękową petardę wybuchającą w błyskawicznym tempie i z dużym impetem.
Czas po „Soul Of A New Machine” to był dobry czas dla Fear Factory. Przez trzy lata jeździli po świecie koncertując, poznając miejsca, o których nie śnili i mnóstwo przyjaznych im ludzi. Nadeszła jednak pora na potwierdzenie swoich możliwości. Nowy album „Demanufacture” ukazał się w 1995 roku. O tym, co było, można poczytać w okładce - tego co jest wystarczy posłuchać.
„Haven” to piąty album Dark Tranquility, pokazujący ich z bardzo wzorcowej göteborgsko melodic death metalowej strony. Wszystko jest tu idealnym odzwierciedleniem stylu, od którego nie ma nawet drobnego odejścia w żadnym kierunku. Czyni to płytę klasyczną, ale czy na pewno ciekawą i fascynującą?
Sumo666 : 4 wolne żarty. Płytka jest na piąteczkę bezdyskusyjnie. Ostatni numer...
„Blood On Ice” była płytą kończącą pewien rozdział w historii Bathory. Po ośmiu latach i sześciu wspólnych albumach, zespół opuścili Kothaar i Vvornth, a sam Quorthon przez długi czas zachowywał milczenie. Powrócił po pięciu latach z samodzielnie nagranym „Destroyer Of Worlds”, który wzbudził spore kontrowersje. W swoim długim czasie trwania płyta zawiera bowiem nietypowe dla Bathory muzyczne rejony.
Pięć lat potrzebował Sparagmos na wydanie następcy „Error” i przez te pięć lat wiele się zmieniło. Zmienił się basista, gdyż Andrzej Rudnicki zaczął zapowiadać pogodę w TVN, a na jego miejsce pojawił się Robert Morganti. Zmienił się język, gdyż Sparagmos zaczął nadawać po polsku i zmieniła się muzyka, która słała się cięższa, bardziej miażdżąca i trzeba przyznać, całkiem oryginalna.