Noche Oscura jest solowym projektem gitarzysty Wojciecha Szachowskiego, którego można było wcześniej usłyszeć w zespole Blank Faces. Obecnie debiutuje on płytą „Gate”, która jest post/ambientową drogą, jaką ludzka dusza przechodzi po śmierci. Autor wprost podaje interpretację dla swojej muzyki w źródłach internetowych oraz liście, który od niego otrzymałem. Z samej okładki słuchacz natomiast niczego się nie dowie i ciężko przypuszczać, żeby ktoś mógł skojarzyć taką właśnie logikę.
„Murder” to czwarta płyta Gehenny, na której zespół po raz kolejny czyni spustoszenie, choć w lekko odmiennej stylistyce. W dalszym ciągu jest to ekstremalny black metal, ale uważny słuchacz wychwyci tu wpływy death metalu. Ujmy to oczywiście nie przynosi, a cały materiał siecze zabójczą jatką w ekspresowych tempach.
Z podziemnych czeluści, z zatęchłych korytarzy, z zamkowych lochów i zamglonych lasów, Mortiis wynurzył się ponad powierzchnię ziemi. Rozwinął skrzydła i wniósł się wysoko, aż do gwiazd, a jego muzyka zamigotała tysiącem barw, ukazując nieznany dotąd majestat. I choć w swoim gwiezdnym skafandrze wygląda nieco śmiesznie, to „The Stargate” jest bardzo poważną i sentymentalną podróżą po świecie i zaświatach.
Z podziemnych czeluści, z zatęchłych korytarzy, z zamkowych lochów i zamglonych lasów, Mortiis wynurzył się ponad powierzchnię ziemi. Rozwinął skrzydła i wniósł się wysoko, aż do gwiazd, a jego muzyka zamigotała tysiącem barw, ukazując nieznany dotąd majestat. I choć w swoim gwiezdnym skafandrze wygląda nieco śmiesznie, to „The Stargate” jest bardzo poważną i sentymentalną podróżą po świecie i zaświatach.
Czas po „Soul Of A New Machine” to był dobry czas dla Fear Factory. Przez trzy lata jeździli po świecie koncertując, poznając miejsca, o których nie śnili i mnóstwo przyjaznych im ludzi. Nadeszła jednak pora na potwierdzenie swoich możliwości. Nowy album „Demanufacture” ukazał się w 1995 roku. O tym, co było, można poczytać w okładce - tego co jest wystarczy posłuchać.
„Spójrz na swoje piersi siostro, rosną w pysku diabła”. Taki cytat z Kata przychodzi mi na myśl kiedy patrzę na okładkę „The Mother And The Enemy” Lux Occulta. Sama płyta też wciąż jest diabelska, ale do tej diabelskości dokomponowano spore części teatralno-estradowe. Zespół zdecydował się postawić na awangardę i zajść bardzo daleko w swoich poczynaniach. Słuchając albumu natkniemy się więc na zupełnie przeciwstawne sobie bieguny, co nie wszystkim musi przypaść do gustu.
„Destiny, Infinity, Eternity”. W mriadzie gwiazd, z galaktycznej mgławicy, wyłania się anioł, aby prowadzić poprzez bezkresne przestrzenie i pozbawioną grawitacji pustkę. Na swojej trzeciej płycie „Eternity” Anathema poszła jeszcze dalej, przekraczając granicę atmosfery i lewitując w niezgłębionej nieskończoności. Moim zdaniem ze znacznie lepszym, niż dotychczas, skutkiem.
Skąpa w informacje jest okładka „Nonsense Chamber” Aphrodisiac, ciężko też do czegoś się dokopać w internecie. Jest to ambientowy projekt muzyków Dødheimsgard, który zaistniał tylko tą jedną płytą, w której gościnny udział wziął Kristoffer Rygg z Ulver, a wówczas jeszcze Borknagar i Arcturus, co już samo w sobie jest dużą nobilitacją. Dodatkowych plusów szukać jednak nie trzeba, wystarczy posłuchać. Jak dla mnie, jest to jeden z najlepszych noise ambientowych albumów jakie w życiu słyszałem.
Thou Shalt Suffer powstał w 1991 roku jako zespół death metalowy, ale na skutek rozwoju Emperor, który w większości tworzyły te same osoby, ta nazwa została zapomniana. W głowie Ishana jednak tliły się pomysły, które przez lata sobie gromadził i nagrywał, aby w 2000 roku wydać je pod ta nazwą na solowym już albumie „Somnium”
„Heralds Of Fight” to płyta, która pokazała, że „Forgotten Songs” nie była jednorazowym wybrykiem i Rob Darken kontynuuje samotną, wojenną ścieżkę swojego ambientowo-folkowego projektu. Płyta została wydana przez niemiecką No Colours Records, a polska Old Legend Productions wypuściła ją na kasecie, w którą to wersję udało mi się gdzieś, kiedyś zaopatrzyć.
Nie wiem od kiedy istnieje Noxvox i ile czasu potrzebowali na stworzenie swojej płyty, ale dane mi było spędzić ostatnio trochę czasu z efektem ich pracy w postaci albumu „Niedowidzenia”. Jest to bardzo delikatny i przejmujący obraz neoklasycznego ambientu, w który trzeba wejść po cichutku i niepostrzeżenie usiąść sobie w kąciku tak, aby nic nie potrącić, niczym nie przyszurać, bo zaraz zepsułoby to całą tą krystaliczną atmosferę.
Już w najbliższą sobotę, 18 listopada odbędzie się koncert grup Whalesong, Shine i destructio continua w chorzowskim klubie Red & Black. Gościem specjalnym będzie bielska formacja Moanaa. Jest to wydarzenie nie do przegapienia dla fanów takich gatunków jak industrial, post metal, stoner doom czy dark ambient. Bilety w cenie 20 zł dostępne w przedsprzedaży. Whalesong - zespół powstał w 2009 roku w Tarnowskich Górach, a w 2011 wydał debiutancką EP „Filth”, po której został okrzyknięty przez prasę kontynuatorami tradycji Godflesh i Swans.
Po prawie czterech latach od poprzedniego wydawnictwa, nowy materiał, zatytułowany "Living Holograms", opublikował Undermathic - polski twórca muzyki elektronicznej, związany wcześniej z wytwórnią Tympanik Audio (kiedy ta jeszcze istniała). Jest to zbiór trzynastu utworów tworzonych wyłącznie na syntezatorach analogowych i modularnych.
Knock Out On Tour zaprasza na trasę koncertową "Za ćmą w dym 2017". W trakcie sześciu koncertów zaprezentują się zespoły: Furia, Thaw, Sacrilegium oraz Licho. Przedsprzedaż biletów startuje w najbliższy piątek 28 lipca o godzinie 10:00. Bilety są dostępne w cenie 45 zł w przedsprzedaży oraz 55 zł w dniu koncertu.
Irfan, bułgarski zespół założony w 2001 roku, grający muzykę z pogranicza folk, etno i ambientu zagra w Polsce jeden koncert w ramach najbliższej trasy. Zespół 25 października wystąpi w krakowskim Klubie Żaczek. Nazwa "Irfan" pochodzi z terminologii sufickiej i może być tłumaczona jako "gnosis", "wiedza tajemna" lub "objawienie". Kompozycje Bułgarów są silnie inspirowane muzyką sakralną i ludową tradycją Bułgarii, Bałkanów, Persji, Kaukazu, Bliskiego Wschodu.
Psychopatyczna współpraca George’a Zacharoupolusa z Necromantii i Mikki Luttinena z Impaled Nazarene nie okazała się jednorazowym zwyrodnieniem i już rok po debiucie ukazała się druga płyta Diabolos Rising „Blood Vampirism & Sadism”. Sadystyczna jest już rażąca żółć bijąca z okładki, a w środku znajdziemy wiele sposobów na dźwiękową autodestrukcję.
Jak ktoś myślał, że „The Madrigal Of Night” było trwałym powrotem Ulver na black metalowe łono, to mógł być srogo zdziwiony. Potrafiący zaskoczyć zespół, tym razem przeszedł samego siebie i zaprezentował coś niesamowitego, coś co wymknęło się wszelkim klasyfikacjom, ramom i oczekiwaniom. „Themes From William Blake’s The Marriage Of Heaven And Hell” jest wielką interpretacją osiemnastowiecznego poematu “Zaślubiny nieba i piekła” autorstwa angielskiego pisarza Williama Blake’a. Wielkim dosłownie i w przenośni, bowiem całe dzieło trwa godzinę i czterdzieści dwie minuty.
Liholesie jest rosyjskim projektem wykonującym leśny ambient. „Boundless Thirst For The Outside” jest już czwartym albumem opatrzonym tą nazwą, a wydany on został w 2008 roku w wersji dwujęzycznej, gdyż wszystkie napisy wydrukowane są jednocześnie w języku rosyjskim i angielskim. Od razu też muszę nadmienić, że jest to jedna z najlepszych płyt z podobnej scenerii, jakie miałem możliwość usłyszeć.
Mortiis powstał jako solowy projekt, zaraz po odejściu Mortiisa z Emperor, w 1993 roku. Zamienił on bas na keyboard, a black metal na ambient. Szybko ujawnił też godzinną produkcję „The Song Of A Long Forgotten Ghost”, którą najpierw wydał na kasecie z ręcznie pisaną i kserowaną okładką, a jeszcze w tym samym roku, została reedeytowana w Polsce przez połączone siły Pagan Records i Witching Hour Productions.
Paranoia Inducta nie powinna być nową nazwą dla osób interesujących się dark ambientem. Przez kilkanaście lat istnienia pod tym szyldem ukazało się sporo płyt i udziałów w różnych składankach. Ja sam parę lat temu prowadziłem korespondencję przy okazji poprzedniego albumu „Maze Of Death”, ale ostatecznie płyta do mnie nie dotarła. Dostałem za to najnowsze dzieło „From The Depths” i spędziłem z nim kilka mrocznych wieczorów.