Dzicz totalna i zezwierzęcenie. Tak zaprezentował się Impaled Nazarene na swoim pierwszym albumie „Tol Cormpt Norz Norz Norz...”. W języku enochiańskim, czyli okultystycznym, oznacza to, że wszystko powinno być numerowane sześć sześć sześć… Mniejsza o numerację, ale Szatan uderza tu z każdego zakamarka i napada w nieokiełznanym szale. Żeby wejść w jego kazamaty trzeba więc uważać. Wycieczka trwa tylko pół godziny, ale jest wyjątkowo niebezpieczna i naszpikowana pułapkami.
Ziarno perwersyjnej obrazoburczości zasiane na „Tol Cormpt Norz Norz Norz…” wykiełkowało i już po roku Impaled Nazarene splugawił świat swoją drugą dewiacją w postaci „Ugra-Karma”. Bije z tego bezkompromisowość, wściekłość i pogarda dla wszelkich świętości. Impaled Nazarene kreuje swoją własną ścieżkę muzycznego ekstremizmu.