50 i co? I nic. Jedziemy dalej. „Don’t slow down” krzyczy Titus w refrenie tej pobudzającej do życia i działania piosenki. I nie tylko w tej, bo od takich aż roi się na piętnastej płycie Acid Drinkers „Peep Show”. W przeddzień zbliżających się pięćdziesiątych urodzin Acidzi pokazują, że czas nie robi na nich wrażenia i wciąż potrafią nagrywać znakomite, metalowe albumy, a po bardziej klasycznym „25 Cents For A Riff” znów postanowili mocniej przyłożyć.
Po „Epidemie” z Turbo odeszli Andrzej Łysów i Grzegorz Kupczyk, którzy założyli CETI. Na miejscu tego pierwszego pojawił się Lemmy Demolator czyli Tomasz Olszewski, zespół natomiast zrezygnował z zatrudnienia nowego wokalisty, którego obowiązki wziął na siebie Litza. Wprawdzie nie jest on takim śpiewakiem jak Grzegorz, ale w tym momencie miało to mniejsze znaczenie, a wymagania wokalne stały się zupełnie inne. Turbo bowiem nie było już takim samym zespołem, a jego muzyka bardzo się zmieniła.
Czas „One Way” to czas zmian i zawirowań zakończonych kilkuletnim zawieszeniem działalności Turbo. Po zaskakującym „Dead End” Wojtek Hoffmann postanowił pójść jeszcze dalej, ale zrobił to już z zupełnie innym składem osobowym. Na scenę wkroczyli ludzie, dla których krótki epizod w Turbo to jedyna przygoda z poważną muzyką, ale ósmy album zespołu ukazał się w dwa lata po poprzednim, kończąc pierwszy okres jego działalności.
DEMONEMOON : https://www.youtube.com/watch?v=-ogEYGdv1-Q
zsamot : Nie mogłem jakoś polubić tej płyty. ale sprawdzę, jakoś tak brakuj...
I gdy już wydawało się, że znalazł się odpowiedni człowiek na odpowiednim miejscu, Olass zmarł niespodziewanie 30 listopada 2008 roku na niewydolność krążeniową po koncercie Acid Drinkers w Krakowie. To był szok, po którym zespół potrzebował czasu, aby się pozbierać. Olass miał duży udział w tworzeniu „Verses Of Steel”, a następna płyta miała być już zupełnie inna. „La Part Du Diable” ukazała się po czterech latach, a na drugiej gitarze i drugim wokalu pojawił się Jankiel, będący wcześniej w ekipie technicznej Acidów.
12 listopada w warszawskiej Proximie wystąpili amerykańscy thrash metalowcy z Sacred Reich. Zespół powstał w 1985 roku zdobywając uznanie fanów thrash metalu klasyczną już dla tego gatunku płytą "Ignorance" oraz Ep-ką "Surf Nicaragua". Polskie wydanie drugiego longplaya "The American Way" było jedną z pierwszych płyt winylowych, którą zakupiłem we wczesnej młodości. Kolejne wydawnictwa "Independent" oraz "Heal" zaowocowały podążaniem przez grupę w kierunku popularnego w latach 90' groove metalu.
Under The Sign Of Garazel Productions wraz z Only Death Is Real Productions prezentują split „Under The White Flame”. W tym nieświętym przedsięwzięciu udział wzięły cztery black metalowe hordy, które zgodnie i w porozumieniu postanowiły zjednoczyć siły, aby uderzyć swoimi piekielnymi mocami i zasiać dzieło zniszczenia wśród tych, którzy odważą się stawić im czoła. Szanowni Państwo oto przed Wami Dagorath, Occultum, Mordhell i Czort.
CrommCruaich : Dagorath mogłoby mieć wyraźniej nagrane wokale
Velvet Thorns to krakowski zespół, który nagrał jedną płytę "Where Demons Rise". Została ona wydana w 1997 roku przez Croon Records na CD i kasecie. Zawiera niecałe trzy kwadranse black/death metalu osadzonego w mrocznych krainach, gdzie potężni czarnoksiężnicy, wraz z niezliczonymi zastępami sił piekielnych, postanowili czynić zło i niedobro, wybić całą anielską rasę oraz raz na zawsze zgładzić światło niesione przez wyznawców Chrystusa.
Długo lubelski Fanthrash nie dawał znać o sobie, a od ostatniej EPki „Apocalypse Cyanide” minęło już sześć lat. Wtedy wydawało się, że jest ona zapowiedzią nowej płyty, a tymczasem zapadła cisza. Na pewno jednym z tego powodów były zmiany w składzie. Okazuje się bowiem, że w tym czasie zespół poważnie odmłodniał. Dość powiedzieć, że większości jego obecnych członków nie było na świecie, gdy Greg i Mary stawiali pierwsze kroki. Można więc stwierdzić, że wydana we wrześniu płyta „Kill The Phoenix” jest nowym rozdziałem w historii Fanthrash.
Nie wiem jak Wam, ale mi zawsze ciężko było nadążyć za Voivod i jeszcze trudniej wgryźć się w ich sztukę. Tym bardziej, że jak już człowiek oswoił się z jedną płytą, to na następnej czekała go zupełna zmiana. Wydany w 1991 roku „Angel Rat” jest albumem znacznie mniej technicznym niż „Nothingface” i takim lżejszym, przystępniejszym. Mimo to jak zawsze zagadkowym i wielowarstwowym.
Amerykański Sacred Reich już w listopadzie zawita do Polski na dwa koncerty. Występy odbędą się 12 listopada 2019 roku w klubie Proxima w Warszawie i 13 listopada w klubie Kwadrat w Krakowie. W roli supportu pojawi się zespół Night Demon. Sacred Reich powstał w 1985 roku zdobywając sobie uznanie fanów thrash metalu klasycznymi już dla tego gatunku płytami: Ignorance, The American Way, czy Ep-ką Surf Nicaragua.
„Tunes Of Hell And Alcohol” to drugie demo zielonogórskiego Warfist. Podobnie jak pierwsze „Pure Fuckin Hell” zostało najpierw wydane przez zespół na płycie, ale tym razem również na kasecie przez Strigoi Records, tyle że z inną okładką. Ponieważ tą wersją dysponuję to ten front doklejam do tekstu. Nakład limitowany do dwustu egzemplarzy, mi trafiła się kopia 144. Alk. do 666% - jedziemy.
Witchmaster powstał w 1996 roku w Zielonej Górze, a jego założycielami byli Geryon i Reyash. Skład szybko uzupełnił perkusista Vitold. W pierwszym okresie działalności wydali dwie kasety demo i szlifowali swoje kawałki, gdyż te powtarzają się na obu demówkach i pierwszej płycie, choć na każdym z tych wydawnictw jest ich coraz więcej. Wydaniem albumu, który otrzymał wdzięczny tytuł "Violence & Blasphemy" zajął się Pagan Records od razu na kompakcie, winylu i kasecie, a stało się to w lutym 2000 roku.
Na swoich pierwszych dwóch płytach Witchery ustanowił własną stylistykę i otoczkę dla swojego blackowego thrashu. Nie inaczej jest na „Symphony For The Devil”. Znów znajdujemy się więc na cmentarzu, gdzie przy pochmurnej pogodzie jesteśmy świadkami mrocznych rytuałów, a wszystko to w rytmie chwytliwych i żywiołowych piosenek.
W roku 2002, podczas wydawania swojej drugiej płyty „Masochistic Devil Worship”, Witchmaster to był już zupełnie inny zespół niż ten debiutujący przed dwoma laty albumem „Violence & Blasphemy”. Gitarzysta Geryon zebrał nową ekipę, gdzie za baterie odpowiadał Inferno z Behemoth i Azarath, a za wokale współtwórca Profanum, Bastis. Skład uzupełnił basista Shymon, a razem stworzyli taki wymiot jakiego polski thrash/black metal chyba jeszcze nie widział.
Ile wersji tyle okładek. Trzecia płyta Kat „Bastard” ukazała się w przeróżnych wariacjach wizualnych, choć główne obrazy są dwa, tylko podane w odmiennych otoczkach. Ten pierwszy, oryginalny jest nie tylko nietypowy i odmienny od poprzednich grafik zdobiących płyty Kata, ale i wstrząsający. A przecież to dopiero początek. Wzmocniony o nowego basistę i dodatkowego gitarzystę zespół znacznie rozwinął się muzycznie, ale i zaatakował niespotykanym, nawet jak na nich, dotychczas słowotokiem.
Knock Out Productions prezentuje jeden koncert grupy Testament w Polsce - 19 lutego 2020, we wrocławskiej Hali “Orbita”. U boku zespołu, zaprezentują się formacje Exodus oraz Death Angel. Pionierzy thrash metalu i gwiazdy tegorocznej edycji Mystic Festival, ruszą w przyszłym roku w europejską trasę koncertową “The Bay Strikes Back”. Tournee rozpocznie się 6 lutego 2020 w Kopenhadze, a zakończy 11 marca 2020 w niemieckim Hannoverze. Na całej trasie, formacji Testament towarzyszyć będą wyjątkowi goście: Exodus oraz Death Angel.
rob1708 : szkoda , może się jednak uda . Ja w każdym razie jeszcze do Wrocka na...
CrommCruaich : jak to będzie w sobote to 50/50 przyjade To chyba we wtorek wypada
rob1708 : jak to będzie w sobote to 50/50 przyjade
Początki Kat sięgają roku 1979, kiedy założyli go gitarzysta Piotr Luczyk i perkusista Ireneusz Loth, jednak zalążki jego prawdziwego rozwoju datuje się na 1982, gdy do składu dołączył charyzmatyczny wokalista Roman Kostrzewski. Zespół wyróżniał się kontrowersyjną diabelskością i mrocznym satanizmem, co szybko przysporzyło mu tak fanów, jak i negatywnego rozgłosu. Udało im się zaistnieć na festiwalu w Jarocinie, a następnie nagrać single, które nieuchronnie zbliżały ich do wydania pierwszej płyty „Metal And Hell”.
Długo rodził się debiutancki album Rot, skoro okładka mówi, że nagrania skomponowano i nagrano „between 2014-2018”. I rzeczywiście seria wcześniejszych demówek kończy się na roku 2013, kiedy to Panowie Triumph Blood Annihilate i Lethal Shot Venom postanowili się już nie rozdrabniać i uzbierać materiał na album „Messiah Death”, który wydany został w roku 2018 przez Demented Omen Of Masochism.
Czasy po „The Ritual” to burzliwy okres w dziejach Testament. Muzycy zatrudnieni przy „Low” nie zagrzali na dłużej miejsca w składzie, a na dodatek z zespołu odszedł jeden z jego filarów i założycieli Greg Christian. Na pokładzie zostali więc już tylko Chuck Billy i Eric Peterson, lecz okazało się, że nie był to pokład tonącego okrętu, tylko solidny podest do kolejnego odbicia. Na basie pomógł w tym kuzyn Erica Derrick Ramirez, który w zamierzchłych czasach pogrywał już z zespołem, gdy ten występował jeszcze pod nazwą Legacy, a za garami pojawił się sam, opromieniony sławą płyt nagranych z Death, były perkusista Death Angel, Gene Hoglan. W takim składzie Testament nagrał swoją najcięższą i najbardziej zaskakującą płytę „Demonic”.
Machine Head wyrusza w potężną trasę koncertową, by świętować 25. rocznicę wydania ich debiutanckiego albumu - „Burn My Eyes”. W Polsce zespół wystąpi dwukrotnie – 18 października w Gdańsku w klubie B90 i dzień później, 19 października w warszawskiej Progresji. Bilety na koncerty trafiły już do sprzedaży.