Castle Party Productions zaprasza na kolejną edycję festiwalu Castle Party, która odbędzie się w dniach 9 - 12 lipca 2020 roku na terenie bolkowskiego zamku. Pierwszymi oficjalnie potwierdzonymi zespołami, które zagrają na przyszłorocznym festiwalu są: Artrosis (25-lecie), Black Tundra, Das Moon, Decadent Fun Club, Hocico, Hell:Sector, Inkubus Sukkubus, Kælan Mikla, Kollaps, Krzywdy, Lebanon Hanover, Massive Ego, Nosferatu, Rosk, She Past Away oraz Vlad In Tears.
„Darkside” było drugą i ostatnią płytą Christ Agony, na której wystąpił Mauser. Po tym albumie zamienił on gitarę basową na sześć strun i rozpoczął swoją karierę w Vader, współtworząc czasy jego największej świetności. Na jego miejsce, niejako naturalną drogą awansu, przyszedł Jaro, czyli Blackie grający już z Cezarem w Moon. Za bębnami po raz trzeci zasiadł Gilan i to trio nagrało piąty album zespołu - „Trilogy”.
„Blasphemoon” to pierwsze demo greckiego Gauntlet’s Sword. Jest to jednoosobowy, black metalowy projekt, założony przez Paina, który jednak u zarania miał jeszcze perkusistę Vassilisa i wokalistę Angela, który wziął udział w nagraniu dwóch pierwszych kawałków. Kaseta była pierwszym wydawnictwem ukierunkowanej światopoglądowo Avalon Productions i wyszła w wiele mówiącym nakładzie 88 sztuk. Ja załapałem się na drugą serię w tym samym wolumenie, która przeznaczona jest „only for those who fight against sionism, capitalism and christianity”.
Knock Out Productions prezentuje trzy koncerty Moonspell w Polsce. Moonspell zawita do Polski późną jesienią 2019 roku. Zespół wystąpi w Krakowie, Warszawie oraz Gdańsku. W roli gościa specjalnego na całej trasie zaprezentuje się grupa Rotting Christ, która przyjedzie do Polski promować swój najnowszy album „The Heretics”.
Płyta Stillnox „Mercury” wkradła się w moje zasoby niespodziewanie, niepoprzedzona żadną zapowiedzią ani korespondencją. Gdyby takowa wcześniej się pojawiła, to pewnie nie chciałbym jej w ogóle, bo darkwave, electro, synth-pop i synthwave to pojęcia w dużej mierze mi obce i zupełnie nie moja bajka. A tak sama przyszła, zapukała, więc chcąc nie chcąc znalazła się w odtwarzaczu. W poświęceniu jej uwagi z pewnością pomogła mi też plejada wokalistek jakie wzięły udział w jej nagrywaniu. I tak na „Mercury” możemy usłyszeć Agatę Pawłowicz (Abyss Gazes), Maję Konarską (Moonlight), Anję Orthodox (Closterkeller), Agnieszkę Kornet (God’s Bow) i Ingę Habibę (Lorien). Łał.
Właściwie „Insatiable Moon” nie jest regularną płytą Mistigo Varggoth Darkestra, tylko zlepkiem dwóch pierwszych demówek tego ambientowego projektu Knjazia Varggotha z Nokturnal Mortum, z dołączonym niepublikowanym dotąd numerem „The Stardust”. Ponieważ jednak tworzy to spójną całość, ma osobny tytuł, a tych taśm demo, podejrzewam, że nigdy nie zdobędę, postanowiłem potraktować to i opisać jako oddzielny album. Wszystkie nagrania pochodzą z 1996 roku, a zostały wspólnie wydane na kasecie, w Polsce, przez Wojnara, za sprawą jego Slavia Productions. Stało się to w 2000 roku i było zakończeniem działalności tego muzycznego tworu.
Moon, który miał być pobocznym zespołem Cezara z Christ Agony i Docenta z Vader, stracił swój osobowy charakter już po pierwszej płycie. Nie wiem, czy muzycy w ogóle umawiali się na kolejne, w każdym razie Docent nie kontynuował udziału w tym projekcie, a Cezar postanowił pociągnąć go dalej. W tym celu skompletował nowy skład, w którym znaleźli się Blackie grający już wtedy w Christ Agony, Mark bębniący wcześniej w Demise oraz Heyron na drugiej gitarze. Album „Satan’s Wept” nagrany został w 1999 roku, czyli dwa lata po „Daemon’s Heart” i w tym samym roku co „Elysium” Christ Agony.
Już pierwsze dźwięki gitary akustycznej wprowadzają w ten niesamowity, natchniony czernią klimat. Odmieniony osobowo Christ Agony, duchowo pozostał sobą, a ich trzecia płyta „Moonlight – Act III” to mistyczna magia ujęta w sześć długich, melodyjnych, black metalowych pasaży. I choć wspaniały „Daemoonseth – Act II” zakończył tą pierwszą epokę działalności zespołu, to Cezar wyszedł z tego jeszcze większy, jeszcze potężniejszy.
Piszę do Was ze słonecznej Kalifornii, gdzie przybyłem trochę pojeździć z rodziną. Lecąc do USA, oprócz polowania na płyty, których nazbierałem tu już 20, bardzo chciałem trafić na jakiś koncert. A dzieje się tu dużo. W czerwcu te okolice demolował Behemoth ze Slayerem, Cannibal Corpse i Napalm Death będą dopiero w październiku. W San Diego o dwa dni mijam się z trasą Amorphis, Moonspell i Dark Tranquility i nie wyrabiam się na Wintersun w San Francisco. O to wszystko nie trudno jednak w Polsce, a w końcu udało się znaleźć coś znacznie lepszego. Gdy mieszkałem w Los Gatos, znalazłem koncert lokalnego, thrashowego Phantom Witch, który wieńczył ich tour po Kalifornii o nazwie „Blood On The Coast”.
WUJAS : Przy kupnie biletu pytali czy full bar i dawali odpowiedni kolor opaski. Dostałe...
amorphous : Mnie najbardziej na klubowych koncertach w kaliforni rozwaliło to że są d...
Samir : Dobrze się czyta, szkoda, że nie ma więcej koncertów w okolicy zes...
Thornafire to chilijski, death metalowy skład, powstały pod koniec lat dziewięćdziesiątych. „Vorex Deconstrucción” jest ich drugą płytą, a wydała ją amerykańska Ibex Moon Records, co przysporzyło zespołowi możliwości zasięgu także poza granicami kraju. Mimo to, zdecydowali się nagrać album w całości po hiszpańsku, co czyni go charakterystycznym i nadaje mu egzotycznego charakteru.
December Moon został założony przez Robina Gravesa i Williama Sarginsona w 1992 roku, czyli w tym samym czasie, kiedy ten pierwszy dołączył do Cradle Of Filth. Zespół zawsze był duetem, a jego krótkie istnienie datuje się na środek lat dziewięćdziesiątych. W tym czasie wydali dwie demówki i album „Source Of Origin”, za sprawą fińskiej Spinefarm Records. W Polsce tematem zajął się Morbid Noizz Productions, wypuszczając materiał na kasecie.
„Darkside” to druga płyta Necrophobic, wydana cztery lata po debiutanckiej „The Nocturnal Silence”. W tym czasie zespół jednak nie próżnował wydając mniejsze wydawnictwa oraz zmieniając skład. Do nowego dzieła zniszczenia przystąpili więc z nowymi gitarzystami, którymi zostali Martin Halfdan i Sebastian Ramstedt.
Urzeka, zniewala, chwyta za serce i prowadzi przez mroczny i groźny baśniowy świat. Druga płyta Lord Belial jest dla mnie jedną z najlepszych pozycji majestatycznego i epickiego black metalu. Uwielbiam zanurzać się w te zamglone i lekko oświetlone bladym księżycem domeny oraz przekraczać kolejne jej wątki i opowieści. Aż czuję dreszczyk emocji przechodząc kolejny raz przez księżycową bramę, aby znów pochłonąć w całości wszystko co się za nią znajduje. Taka jest aura bijąca od „Enter The Moonlight Gate”.
„Murder” to czwarta płyta Gehenny, na której zespół po raz kolejny czyni spustoszenie, choć w lekko odmiennej stylistyce. W dalszym ciągu jest to ekstremalny black metal, ale uważny słuchacz wychwyci tu wpływy death metalu. Ujmy to oczywiście nie przynosi, a cały materiał siecze zabójczą jatką w ekspresowych tempach.
Moon został założony w 1996 roku, jako projekt Cezara z Christ Agony i Docenta z Vader. Zadebiutowali płytą „Daemon’s Heart”, która stanowi ciekawe połączenie melodyjności tego pierwszego i szybkości drugiego. Kompromis, który udało się osiągnąć, w połączeniu z efektownymi kompozycjami, daje przyciągający i spektakularny rezultat.
8 grudnia nakładem Hellthrasher Productions ukazał się drugi długograj Perdition Winds - fińskiej black metalowej formacji tworzonej przez muzyków związanych z Desolate Shrine, Sargeist, Corpsessed i Lie In Ruins. Album Transcendent Emptiness dostępny jest aktualnie na CD, a od stycznia także na winylu.
Rock-Serwis Piotr Kosiński zaprasza na koncerty zespołu Camel - "The Moonmadness Tour 2018". Grupa zagra 2 czerwca 2018 w Warszawie oraz dzień później w Zabrzu. Do sprzedaży trafią w bardzo ograniczonej liczbie tzw. "VIP upgrade", dodatki do biletów uprawniające do wczesniejszego wejścia na koncert, spotkania z zespołem, itd. Podobnie jak wielbłąd, niestrudzony statek pustyni, angielski prog-rockowy zespół Camel przetrwał w ciągu prawie pięciu dekad istnienia wiele przeciwności.
„Po” to piąta płyta Quo Vadis, wydana przez mało znaną wytwórnię Rock ‘n’ Roller na płycie i kasecie. Jej okładka nawiązuje chyba do poprzedniego albumu „Uran” i pokazuje konsekwencje jego użycia. Środek natomiast tradycyjnie moralizuje w języku polskim i dotyka różnych tematów życia codziennego w towarzystwie heavy/thrash metalowej otoczki.
Rozbrzmiewają odgłosy wielkiej bitwy. Szczęk oręża niesie się po okolicy, a zmasakrowane trupy lśnią w bladej poświacie księżyca. To Lord Belial rozpoczął swoją nieświętą krucjatę. Drżyjcie więc niewinne owieczki i padnijcie na kolana przed legionami zniszczenia. Oto bowiem nadchodzi wasz koniec. „It’s time for a war of hate”!