Dawn of Ashes powraca z kolejnym albumem. Chłopaki z Los Angeles wydali kolejne kilkadziesiąt minut muzyki umiejętnie łącząc elementy black metalu, electro-industrialu, EBM i dark electro. Będę szczery – nie myślałem, że przyjdzie mi się jeszcze zachwycać taką muzyką po dokonaniach Alien Vampires, X-Fusion, Phosgore czy wreszcie samego Dawn of Ashes z czasów “Anathema”, a tu proszę - “The Antinomian” prezentuje się naprawdę wyśmienicie.
Właścwie to nie wiem jak zacząć tę recenzję, bo chyba każdy kto chociaż raz podchodził pod temat eksperymentalnego black metalu napotykał muzykę wymkającą się standardowym słowom, typowej narracji, zwyczajnie – normom, które wypadałoby przyjąć starając się stworzyć tekst pisany. Tak też jest tym razem, a na tapecie ląduje najnowszy materiał Rebel Wizard zatytułowany “Magickal Mystical Indifference”.
Jak sama nazwa wskazuje „War Demos” to wydawnictwo kompilacyjne, składające się z dwóch dem kętrzyńskiego Sztorm. Są to „W Bezimiennych Lasach” z 2006 roku i „Hymny Do Czasów Minionych” z 2007. W roku 2008 materiał został zebrany w jedno i opublikowany na kasecie za sprawą Vlkodlak Division. Ponieważ myślę, że jest to jedyna dostępna forma, podsumowująca wszystko co wyszło od tego projektu, postanowiłem opatrzeć to krótkim komentarzem.
Charmand Grimloch w latach 1997-2001 był koncertowym klawiszowcem Emperor. W tym czasie pracował też nad swoim autorskim projektem Tartaros i w 1999 roku wydał płytę „The Red Jewel”. Już wcześniej miał na koncie demo i EP, więc była to naturalna kolej rzeczy, jednak na tym rozwój się zakończył, gdyż wraz z wydaniem albumu zakończyła się również działalność Tartaros.
Terror Tactics to poznański zespół grający obskurny thrash metal, na piwnicznym pograniczu z black/thrash i death metalem. W 2011 roku popełnili swoje jedyne demo „Thermonuclear Death Attack”, które wydane zostało na kasecie przez Funeral Bitch Productions. Okładka jest porządna, ze zdjęciami i na twardym papierze, a pomimo amatorskiej produkcji, nie najgorzej prezentuje się też materiał dźwiękowy.
Tharaphita jest estońskim zespołem pagan black metalowym, powstałym w 1995 roku. Zaczęli od dwóch demówek, a pierwszą płytę „Raev” wydali sami w 1998 roku. Jest ona zebraniem dotychczasowego materiału uzupełnionym o dwa nowe numery. Po dwóch latach album został wznowiony na kasecie przez litewską Dangus Productions i tą właśnie wersje udało mi się kiedyś pozyskać.
Czasem długo trzeba czekać na nagranie pierwszej płyty. W przypadku poznańskiego Moonthoth ten okres wyniósł aż dwadzieścia lat. Wprawdzie połowę tego czasu projekt był w hiberancji, a wcześniej działał pod nazwą Moonthot, ale zostawił po sobie sporą ilość demówek, więc niektórzy mogli się już z tą nazwą spotkać. Nazwą pod którą kryję się jedna osoba o pseudonimie Nocturnal, grająca atmosferyczny black metal.
Po zmianach w składzie jakie dokonywały się w pierwszych trzech latach istnienia Satyricon, na swojej pierwszej płycie zespół wystąpił jako duet, korzystając z pomocy dodatkowych muzyków, co stało się zasadą dominującą w całej historii ich działalności. „Dark Medieval Times” to black metalowa podróż do zamierzchłej, mrocznej przeszłości, która objawia się w dźwiękach ponurych, posępnych i dochodzących z głębokiej, leśnej gęstwiny.
Drugie zaklęcie Gehenna jest jednocześnie ich pierwszą płytą, gdyż poprzedzające je „First Spell” było EPką. Pełny tytuł albumu brzmi „Seen Through The Veils Of Darkness (The Second Spell)” i został wydany w 1995 roku, równocześnie przez angielską Cacophonous Records na CD i holenderską Necromantic Gallery Productions na winylu. Wersja kasetowa Mystic Productions ukazała się dopiero w następnym roku.
„Neolithic” jest EPką Neolithic wydaną rok po debiutanckiej płycie „For Destroy The Lament”. Jest to sześć numerów opublikowanych przez Mystic Productions tylko na kasecie, gdyż wersja płytowa ukazała się dopiero po piętnastu latach. Ich główną ideą było zapewne zapoznanie ludzi z nowym wokalistą, którym został, znany z Geisha Gonner Maciej Taff. Jest to bardzo duża różnica i wzmocnienie linii wokalnych głosem mocnym i charyzmatycznym, który przysparza utworom dodatkowej jakości.
To pierwsza płyta tego zespołu więc postaram się być niezbyt surowy. Mowa o Lifechapters - zespole który swoje istnienie ukrywał - jak twierdzi - od 2011 roku, aby wreszcie zaszczycić nas swoim pierwwszym albumem w roku bierzącym.
Jakby 2020 ne był wystarczająco okrutny, panowie z Lifechapters postanowili urozmaicić go o swoje wypociny pod nazwą "Anti"
Jasna sprawa - 7 kawałków pod szyldem atmospheric black metal które mają zawojować scenę na tyle skutecznie by chociaż
pozostawić po sobie ślad w świadomości melomanów lub wstrzelić się w wymagania niszowych wytwórni. Obie opcje byłyby wystarczjąco dobre
Gdyby nie fakt, że brazylijski Lifechapters ma bliżej do Raw Black metalu, oraz - jeśli już rozpatrywać go w kontekście atmospheric BM
nie ma skali porównawczej. Wystarczy dodać, że współcześmi przedstawiciele gatunku jak chćby Chagrin wykomują zupełnie inną formę muzyki black metalowej
by wskazać miejsce "Lifechanges" gdzieś pośrodku obu gatunków i to w najlepszym wypadku.
Zupełnie miałki materiał jest niezwykle surową wersją tego co nazywamy współczesnym blackk metalem, równocześnie pozstając daleko w tyle
przy takich gwiazdach sceny Raw BM jak Vlad Tepes Grausamheit czy chociażby Akitsa daleko w tyle
Oczywiscie byłoby niesłusznym oceniać "Anti" jedynie z punktu widzenia jego wyraźnych Raw Metalowych zaporzyczeń, jednak
nawet biorąc pod uwagę bardziej melodyjne momenty płyty jak choćby ostatni "No one cares", materiał nie pozostaiwa wiele do życzenia odbiorcy
Prezentując się co najwyżej przeciętnie.
Podsumowując: Pierwszy z dawna być może oczekiwany przez niektórych debiut istniejącej od 9 lat "Lifechapters" nie przyniósł oczekwianej
zmiany. Brazylijski zespół nadal pozostaje daleko w tyle za gwiazdami sceny atmosperich/raw black metal, i w najbliższym czasie tak już pozostanie.
Dla Zaintersesowanych albumem - link do materiału poniżej:
https://lifechapters.bandcamp.com/album/anti-lp-full-length
Traclista:
„Proxima Centauri” to druga płyta Ancient oparta na muzykach pochodzących z Włoch i druga, na której Aphazel pełni rolę wokalisty. Zespół idzie na niej w stronę melodyjnego black metalu o rozłożystych riffach i klawiszach, co ujęte zostało w bardzo zróżnicowanych czasowo, choć jednolitych stylistycznie utworach, w których oprócz plastyczności przekazu wkrada się i atmosfera horroru.
Brzask to zespół ze Szklarskiej Poręby, który swój pierwszy materiał nagrał w zeszłym roku, a niedawno opublikował go pod postacią EP „Brzask”. Płyta została wydana własnym nakładem w formie skromnego digipacka i zawiera trzy numery poprzedzone krótkim intrem. Nie wiem za bardzo co przedstawia okładka, ale chyba jakąś górską stację, bo zgodnie z pochodzeniem, muzyka określona jest jako „True Sudetian Black Metal”.
DEMONEMOON : Sprawdze,co by tylko nie walilo bidą tunguską ... https://ww...
CrommCruaich : Właśnie do mnie płyta przyszła. Słuchałem z youtube i jakoś w...
Krasnal_Adamu : Śnieżka nigdy mi się nie kojarzyła z black metalem ;)
Golden Blood to jednoosobowy projekt, który prowadzi, pochodzący z Wiednia, Erech Leleth. Pod koniec marca ukazał się jego debiutancki materiał EP, wydany przez Witching Hour Productons, a od połowy kwietnia można również nabywać wersję winylową. Płyta nosi tytuł „Cum, Coke & Blasphemy”, co już słusznie może nakierowywać na black/thrash metalową stylistykę. Dodając do tego sakralno-krwistą ucztę z okładki można się nastawić na naprawdę dobrą zabawę.
„The Devil Put Dinosaurs Here” to druga płyta Alice In Chains po wieloletniej przerwie i druga z nowym frontmanem Williamem DuVallem. Miała być przełamaniem, pokazaniem, że udany powrót na „Black Gives Way To Blue” nie był jednorazowym zrywem, a zespół stać na nowe i wciąż może iść do przodu. Tymczasem odbiór był raczej stonowany i choć trudno by było nie docenić tego długiego i pełnego depresji albumu, to jednak do zachwytów chyba też daleko.
Długo oczekiwany, nowy album zespołu Divine Weep ukaże się już 8 czerwca 2020 nakładem Ossuary Records - nowego wydawnictwa płytowego, założonego przez wokalistę zespołu - Mateusza Drzewicza. Płyta dostępna będzie jako CD oraz równocześnie pojawi się na wszystkich popularnych platformach streamingowych.
Taka falująca prawidłowość objawiła się w płytach Agathodaimon. Jak „Chapter III” był powrotem do korzeni, to, wydany trzy lata później, „Serpent’s Embrace” znów jest pójściem ku elektronicznej światłości i gotyckiej rozłożystości. Zespół nie stracił jednak przy tym nic ze swojej black metalowej melodyjności i czarnej symfoniczności, z której był już znany, a jego utwory, jakiekolwiek by nie były, trzymają się chłodnych ram i nieodzownych niebieskich odcieni.
Wojna. Piekielna zagłada. Tony żelastwa uderzają o ziemię i rozrywają się w śmiertelnych wybuchach. W zasnutym kurzem i czarnymi dymami powietrzu świszczą kule i rozpylają się trujące gazy. Huk jest potworny. Hałas miażdży, przytłacza do ziemi i rozrywa bębenki lawiną niszczycielskiego black/death metalu. Eksterminacja jest totalna. A wszystko to na „Storm Of Steel” – debiutanckim EP warszawskiego Coffinwood.
Rozsypał się Black Sabbath po „Born Again” permanentnie. Ian Gillan wrócił do Deep Purple, swój projekt założył Geezer Butler, więc Tonny Iommi zawiesił działalność zespołu i również rozpoczął karierę pod swoim nazwiskiem. Płyta „Seventh Star” miała być jego pierwszym solowym albumem, ale na to nie zgodziła się wytwórnia Warner Bros. Ostatecznie, w drodze negocjacji, płyta ukazała się pod nazwą Black Sabbath featuring Tony Iommi, co samo w sobie jest po prostu bez sensu, ale cóż, prawa rynku.
Istotną zmianę widać patrząc na okładkę dwunastej płyty Marduk „Serpent Sermon”. Mianowicie zmieniło się logo, a to często zwiastuje jakieś zmiany w samej muzyce i podejściu do całego konceptu artystycznego. Jeżeli jednak ktoś miał takie obawy, to szybko mógł odetchnąć z ulgą. Ekipa Morgana nie zamierzała odpuścić światu nic ze swojej agresji i po raz kolejny zalała go falą niszczycielskiego black metalu.