Szwedzka grupa Opeth powróci do Polski w ramach promocji najnowszego materiału, zatytułowanego „In Cauda Venenum”, który ukazał się 26 września 2019 roku (Nuclear Blast Records). Wspomniane wydawnictwo to już trzynasty album zespołu, który świętuje w tym roku 30-lecie swojej artystycznej aktywności. U boku Opeth zaprezentuje się The Vintage Caravan, którego najnowszym wydawnictwem jest „Gateways” z 2018 roku (Nuclear Blast Records).
Właścwie to nie wiem jak zacząć tę recenzję, bo chyba każdy kto chociaż raz podchodził pod temat eksperymentalnego black metalu napotykał muzykę wymkającą się standardowym słowom, typowej narracji, zwyczajnie – normom, które wypadałoby przyjąć starając się stworzyć tekst pisany. Tak też jest tym razem, a na tapecie ląduje najnowszy materiał Rebel Wizard zatytułowany “Magickal Mystical Indifference”.
„Reign In Blood” – płyta pomnik. Absolutny i niedościgniony wzór, jądro muzyki metalowej. Pół godziny hałasu, który stał się wyznacznikiem tego czym jest kwintesencja muzycznej agresji. Gdzie każda sekunda jest wyżyną, a każdy utwór jest kolejnym ciosem, po którym nie sposób się pozbierać, bo z prędkością światła już nadciąga następny. Kunsztowna maszyna śmierci, precyzyjnie zaprogramowana i wykonana w najdrobniejszych szczegółach, stanowiąca o sile i niezwykłości swoich twórców. Stanowiąca o potędze Slayer.
Hungry Daze to włoski zespół hard rockowy, w którego składzie znajduje się Roberto Tiranti z Labyrinth. Wprawdzie tutaj tylko na dodatkowych wokalach, gdyż etatowym śpiewakiem jest, założyciel zespołu, Roby Bruccoleri, ale za to też na basie. W odróżnieniu od progresywnego Labyrinth, Hungry Daze jest zespołem mocno osadzonym w starych czasach i grającym muzykę przywołującą pamięć lat osiemdziesiątych. W tym właśnie klimacie utrzymany jest ich debiutancki album „Back To My Future”.
Gdy Rob Halford opuścił Judas Priest, wielu marzyło o tym żeby zająć jego miejsce. Jednym z nich był Ralf Scheepers z Gamma Ray, który tak zaangażował się w ten pomysł, że odszedł ze swojego zespołu. Jak wiadomo z tych planów nic nie wyszło, więc został bez przydziału. Dlatego postanowił stworzyć własną formację, co zrealizował z muzykami Sinner. W ten sposób powstał Primal Fear, który szybko stał się pełnowartościowym i pełnoetatowym zespołem. Ich pierwsza płyta ukazała się w 1997 roku i nosi tytuł „Primal Fear”. Od razu też można było zapoznać się z żelaznymi ptaszyskami, które opanowały ciemne niebo i miały już pozostać znakiem rozpoznawczym zespołu.
Dopiero co recenzowałem „Tears Of The Ages”, a już mam nową płytę Divine Weep „The Omega Man”. I jak tak sobie patrzę to aż nie jestem w stanie uwierzyć, że tak naprawdę minęło już pięć lat. W tym czasie zmienił się wokalista, którym został Mateusz Drzewicz z Hellhaim. Wzmocniło to jeszcze oblicze zespołu, który para się power/heavy metalem, ale momentami potrafi przyłożyć znacznie mocniej.
„Proxima Centauri” to druga płyta Ancient oparta na muzykach pochodzących z Włoch i druga, na której Aphazel pełni rolę wokalisty. Zespół idzie na niej w stronę melodyjnego black metalu o rozłożystych riffach i klawiszach, co ujęte zostało w bardzo zróżnicowanych czasowo, choć jednolitych stylistycznie utworach, w których oprócz plastyczności przekazu wkrada się i atmosfera horroru.
Wraz z wydawnictwem Prószyński i S-ka zapraszamy do udziału w konkursie, w którym wygrać można jeden z trzech egzemplarzy książki "Gra w nigdy", Jeffery'ego Deavera - autora wielu powieści z gatunku thrillerów. Z wykształcenia dziennikarza i prawnika. Przez kilka lat współpracującego z dziennikami "New York Times" i "Wall Street Journal". Deaver był także doradcą prawnym jednej z większych firm na Wall Street i jest zaliczany do grona najbardziej poczytnych i nagradzanych pisarzy amerykańskich.
konkurs : Prawidłowa odpowiedź to: Colter Shaw. Nagrody trafiają do: berightback...
Długo oczekiwany, nowy album zespołu Divine Weep ukaże się już 8 czerwca 2020 nakładem Ossuary Records - nowego wydawnictwa płytowego, założonego przez wokalistę zespołu - Mateusza Drzewicza. Płyta dostępna będzie jako CD oraz równocześnie pojawi się na wszystkich popularnych platformach streamingowych.
A kiedy Kai Hansen zadecydował, że nie będzie jednocześnie grał na gitarze i śpiewał, w Helloween pojawił się Michael Kiske i tak powstał power metal. Na początku Helloween był bowiem ostrym heavy metalowym zespołem. I choć pokłady energii wcale nie zostały zatrzymane, to brzmienie zrobiło się miększe, muzyka bardziej epicka, a otoczka bajkowa. „Keeper Of The Seven Keys part I” to nowy początek, stanowiący kamień węgielny dla nowego gatunku muzycznego.
Rozsypał się Black Sabbath po „Born Again” permanentnie. Ian Gillan wrócił do Deep Purple, swój projekt założył Geezer Butler, więc Tonny Iommi zawiesił działalność zespołu i również rozpoczął karierę pod swoim nazwiskiem. Płyta „Seventh Star” miała być jego pierwszym solowym albumem, ale na to nie zgodziła się wytwórnia Warner Bros. Ostatecznie, w drodze negocjacji, płyta ukazała się pod nazwą Black Sabbath featuring Tony Iommi, co samo w sobie jest po prostu bez sensu, ale cóż, prawa rynku.
Pierwsza płyta Helloween ukazała się jeszcze w tym samym roku co debiutancka EPka „Helloween”. Dużo wydań łączy te dwa wydawnictwa w jedno, w dodatku EPkę mając na początku, a całość kończąc singlowym „Judas”, co może wskazywać na chęć zebrania tego najstarszego materiału w jedną całość. Ja również mam taką rozszerzoną wersję, ale samo „Walls Of Jericho” to intro i osiem numerów trwających razem czterdzieści jeden minut.
The Black League to zespół powstały po tym jak Taneli Jarva i Kimmo Luttinen zakończyli przygodę z Impaled Nazarene. Muzycznie nie ma to jednak nic wspólnego i jeżeli już, to bliżej tu do Sentenced, w którym ten pierwszy również wcześniej występował. Materiał zawarty na pierwszej płycie „Ichor” ma jednak swój rockowo-stonerowy posmak i powstawał latami, nawet podczas działalności jego twórców w poprzednich zespołach. Od początku miał być więc zupełnie inny.
„Blackened sky, a final flash, death is in the air.” I ten piłujący riff. Ależ to jest wjazd. Po kilku latach grania pod innymi nazwami i kompletowaniu składu Helloween objawił się w 1985 roku swoim pierwszym samodzielnym i profesjonalnie wydanym materiałem „Halloween”. EPka zawiera pięć kawałków i są to, jeden po drugim, same sztosy z przytoczonym „Warrior” na czele. Jazda po całości „… so die”.
Nie ma to jak obudzić się na cmentarzu i powoli przypominać sobie gdzie się jest i dlaczego. Nie ma to jak uświadomić sobie, że tu właśnie mieszkamy od kiedy udało się uciec ze szpitala dla obłąkanych. Tak, tu nas nie znajdą i tu można spokojnie knuć zemstę przeciwko swojemu prześladowcy, burmistrzowi McKenzie, oczywiście na wszelki wypadek zabijając wszystkich, którzy przypadkowo się napatoczą. Tak zaczyna się akcja „The Graveyard” – siódmej płyty King Diamond.
Sumo666 : Maksymalnie 2+ ta płyta otrzymuje od mojej osoby.
Początki Old Man’s Child związane są z początkami Dimmu Borgir. Oczywiście niekwestionowanym liderem zespołu był zawsze Galder, ale założył go z Tjodlavem, z którym wcześniej działali pod szyldem Requiem, a zaraz potem doszedł jeszcze Brynjar Tristan. Obaj oni grali już wówczas w Dimmu Borgir. Zespół uzupełnił Jardar, również będący wcześniej w Requiem i w ten sposób ukształtował się skład, który nagrał demo „In The Shades Of Life”.
Po nowym otwarciu jakie niosło ze sobą „Heaven And Hell” Black Sabbath nie zamierzał spuszczać z tonu. I choć na trasie promującej ten album zespół opuścił Bill Ward, to szybko znaleziono nowego perkusistę, którym został Vinny Appice i nagrano następną płytę „Mob Rules”. Może nie jest ona aż tak spektakularna jak poprzednia, ale na pewno wciąż ma w sobie to coś i pięknie uzupełnia pierwszy pobyt Ronniego Jamesa Dio w Black Sabbath.
„The main part of the stories told on this album is unfortunately true, and took place during the french inquisition, 1450-1670”. A wszystko to widział naszyjnik z zaklętym okiem spalonej na stosie wiedźmy. Narkotyczne obrzędy za ścianami klasztoru, ukrzyżowanie noworodka, zbrodnie popełniane przez szalonego ojca Picard i karę wymierzoną na niewinnej zakonnicy. Wszystko to można też przeżyć samemu delektując się piątym albumem King Diamond „The Eye”. „If you look at The Eye, it will take you back in time.”
Druga płyta kalifornijskiego From Hell została nagrana już bez udziału Paula Bostapha i Damiena Sissona z Death Angel, a zastąpili ich Wes Anderson i Stephen Goodwin. Głównym aktorem pozostaje jednak Aliester Sinn, który, oprócz gry na gitarze i wokalu, jest twórcą muzyki oraz całego horroru składającego się na „Rats & Ravens”.
Koniec lat siedemdziesiątych to dla Black Sabbath prawdziwe pasmo nieszczęść. Alkohol, narkotyki, problemy finansowe i konflikty wewnętrzne doprowadziły do odejścia z zespołu Ozzy’ego Osbourne’a pod koniec 1977 roku. Na jego miejsce zatrudniony został nawet Dave Walker – były wokalista Savoy Brown i Fleetwood Mac i zaczęto z nim przygotowania do nowego albumu. A potem Ozzy wrócił i wszystko trzeba było robić od początku. I wtedy właśnie umarł mu ojciec, co spowodowało kolejne wycofanie się na trzy miesiące. W końcu jednak płyta powstała. Została wydana we wrześniu 1978 roku i nosi tytuł „Never Say Die!”