Lodowaty, kamienisty doom metal z niskimi, grobowymi growlingami, ale także anielskim śpiewem Liv Kristine był cechą charakterystyczną dla początków działalności, powstałego w 1993 roku, Theatre Of Tragedy. Już po pierwszym demie zespołem zainteresowała się niemiecka Massacre Records, która stała się wydawcą ich pierwszego albumu „Theatre Of Tragedy”. Już jego okładka mówi wiele i dobrze symbolizuje kontrastowość uczuć jakie przejawiają się w muzyce.
Już 17 lipca 2020 roku, nakładem wydawnictwa Fabryka Słów, ukaże się nowa powieść Jacka Piekary, zatytułowana "Ja, inkwizytor. Przeklęte przeznaczenie". To ostatni tom "ruskiej trylogii", zamykający wątki rozpoczęte w "Przeklętych krainach" i "Przeklętych kobietach". Losy bohaterów splatają się w zatruty węzeł intryg i zdrad. "Ruska Trylogia" stanowi osobną całość i może być czytana niezależnie od innych książek o Mordimerze Madderdinie, a nawet bez wcześniejszej ich znajomości.
Cóż to takiego ten modern death metal – zastanawiałem się po otworzeniu paczki, która przyszła z Deformeathing Productions, a zawierała nową płytę Shodan „Death, Rule Over Us”. Spodziewałem się więc dużej efektowności elektronicznej oraz wielu innych udziwnień i zdziwiłem się, że wcale ich nie znalazłem. Album okazał się jednolity stylistycznie i dość przewidywalny, choć oczywiście nie jest to death metal tradycyjny i ma bardzo wyraźne coreowe zabarwienie.
Golden Blood to jednoosobowy projekt, który prowadzi, pochodzący z Wiednia, Erech Leleth. Pod koniec marca ukazał się jego debiutancki materiał EP, wydany przez Witching Hour Productons, a od połowy kwietnia można również nabywać wersję winylową. Płyta nosi tytuł „Cum, Coke & Blasphemy”, co już słusznie może nakierowywać na black/thrash metalową stylistykę. Dodając do tego sakralno-krwistą ucztę z okładki można się nastawić na naprawdę dobrą zabawę.
„Velvet Darkness They Fear” jest płytą przełomową dla Theatre Of Tragedy. To tutaj w pełnej krasie objawiło się ciężarne i chropowate piękno tego zespołu, które rozbrzmiało świetlistą łuną pośród grobowego chłodu. Gotycki doom metal wciąż był mroczny i kamienisty, ale jego duch parł ku górze niosąc dar życia wśród pustkowia.
Rozsypał się Black Sabbath po „Born Again” permanentnie. Ian Gillan wrócił do Deep Purple, swój projekt założył Geezer Butler, więc Tonny Iommi zawiesił działalność zespołu i również rozpoczął karierę pod swoim nazwiskiem. Płyta „Seventh Star” miała być jego pierwszym solowym albumem, ale na to nie zgodziła się wytwórnia Warner Bros. Ostatecznie, w drodze negocjacji, płyta ukazała się pod nazwą Black Sabbath featuring Tony Iommi, co samo w sobie jest po prostu bez sensu, ale cóż, prawa rynku.
Pół roku po „Velvet Darkness They Fear” Theatre Of Tragedy wydało EPkę uzupełniającą do tej płyty pod tytułem „A Rose For The Dead”. Uzupełniającą, bo składają się na nią utwory, których nie udało się wcześniej dokończyć, a także remiksy tych, które na tym albumie się znalazły. Nie jest to więc żaden nowy kierunek, a jeszcze rozszerzenie poprzedniej oferty. Całości dopełnia cover Joy Division.
Co to kurwa w ogóle ma być? Mój młodzieńczy instynkt samozachowawczy nie pozwalał mi zrozumieć. Oto moi bohaterowie z „Arise”, których wciąż wielbiłem po „Chaos A.D.” stali przede mną z jakimś koszmarnym gniotem, którego nie tylko wielbić się nie dało, ale nie dało się po prostu słuchać. Nie wiedziałem co to takiego ten nu metal i na długo przekonałem się, że nie chcę wiedzieć. To koniec. Do widzenia.
Forlorn powstał w 1992 roku w Stavanger i zanim zdążył oficjalnie wydać kasetę demo, już został wchłonięty przez Head Not Found, która opublikowała najpierw EPkę „Forlorn”, a następnie płytę „The Crystal Palace”. Dwa utwory z EP się powtarzają, podejrzewam, że na niedoszłym demie też były te same. Nie dziwi mnie więc tak szybkie zainteresowanie ze strony wytwórni, bo jest to znakomity materiał, a w podjęciu decyzji na pewno pomógł też fakt, że na wokalu występuje tu Sanrabb (tutaj jako S.Aske) z dobrze już osiadłej w black metalowym kotle, Gehenna.
W dniu dzisiejszym swoją premierę ma nowy, dziewiąty album fińskiej grupy Nightwish, zatytułowany „Human. : II: Nature”. Materiał został zarejestrowany w okresie od sierpnia do października 2019 w Röskö, Petrax Studios i w Troykington, a także w Finnvox Studios przez Tero Kinnunena, Mikko Karmilę i Troya Donockleya. Miksem zajął się Mikko Karmila z Finnvox, wraz z Tuomasem Holopainenem i Tero Kinnunenem. Masteringu dokonał Mika Jussila w Finnvox.
„Featuring Nagash from Dimmu Borgir” krzyczy, umieszczony na czarnym, odwróconym krzyżu, napis, naklejony na pudełku, kupionej onegdaj za 13,50zł kasety Carpe Tenebrum „Majestic Nothingness”, o czym z kolei informuje naklejka z drugiej strony pudełka. Faktycznie Nagash jest tu wokalistą, ale Carpe Tenebrum to projekt Astennu, który zresztą wtedy też był już u progu swojej krótkiej kariery w Dimmu Borgir. To on obsługuje wszystkie gitary, klawisze, a także automat perkusyjny. Skład uzupełnia wokalistka Adriane A.Done, która jednak ma skromny udział w jednym kawałku.
Po debiutanckim albumie „Blacken The Angel” do Agathodaimon dołączyła Christine S. na drugie klawisze i Byron jako trzeci wokalista. Odpowiada on za czyste partie i jego udział jest niewielki, jednak na drugiej płycie „Higher Art Of Rebellion” skład zespołu rozrósł się do ośmiu osób. W ten sposób ich symfoniczny black metal osiągnął jeszcze szersze horyzonty i ukazał się w rozległych i sięgających różnych płaszczyzn postaciach.
Pochodzą z Australii, gdzie podobno są znani i dużo koncertują. W 2019 roku wydali swoją drugą płytę „Black Devil Lies”, choć musieli to zrobić własnymi nakładami. Na szczęście niemiecka Fastball Music uznała, że taki materiał nie powinien się marnować i utknąć na Antypodach, więc postanowili wypuścić go na Europę. Premiera 3 kwietnia, ale ja już dziś przedstawiam Wam Demonhead.
„Under The Blood Banner” to druga płyta Before God. Wydana została dwa lata po znakomitym debiucie „Wolves Amongst The Sheep”, a był to bardzo pracowity okres, bo w tym czasie ukazały się dwa albumy macierzystej, dla większości muzyków, formacji Bound For Glory. Płyta została wydana przez własną B.F.G. Productions oraz niemiecką Endzeit Klänge. Natomiast kaseta wyszła za sprawą amerykańskiej Strong Survive Records, ale do sprzedaży tylko na terenie Polski, o czym świadczy stosowny zapis w okładce. Jedyne czego nie moge tu rozszyfrowac to co ta okładka przedstawia.
P.O.D. to prawie trzydziestoletnia grupa, której ostatnim wydawnictwem jest album „Circles” z 2018 roku (Mascot Label Group). Muzycy zasłynęli na rynku m.in.: z utworów, takich jak: „Youth Of The Nation”, „Alive” oraz „Will You”. Do 2019 roku, P.O.D. zgromadziło na swoim koncie dziesięć płyt, na których wspierali ich ciekawi goście, np.: Mike Muir z Suicidal Tendencies czy Page Hamilton z Helmet.
Knock Out Productions prezentuje jedyny koncert grupy Testament w Polsce - 19 lutego 2020, we wrocławskiej Hali “Orbita”. U boku zespołu zaprezentują się formacje Exodus oraz Death Angel. Pionierzy thrash metalu ruszą w tym roku w europejską trasę koncertową “The Bay Strikes Back”. Tournee rozpoczęło się 6 lutego 2020 w Kopenhadze, a zakończy 11 marca 2020 w niemieckim Hannoverze. Exodus oraz Death Angel będą towarzyszyć formacji Testament na całej trasie.
Nie ustaje płytowa ofensywa Athlantis. „02022020” to ich czwarty album w ciągu czterech lat i widać, że włoscy powermetalowcy wciąż mają wiele do powiedzenia. Po raz czwarty z rzędu skorzystano także z dystrybucji Diamonds Prod., a promuje ją także Nadir Promotion, która nie zapomina nigdy o DarkPlanet.
Gwiazda tegorocznej edycji Mystic Festival, fińska grupa Nightwish, ogłasza pierwsze szczegóły związane ze swoim nowym, studyjnym wydawnictwem. Lider zespołu, Tuomas Holopainen, powiedział kiedyś, że za każdym razem, gdy tworzy nową płytę, ma na celu uchwycenie w muzyce czegoś bardzo wyjątkowego. W 2020 roku z pewnością ponownie osiągnie swój cel. Nightwish ukończyli nagrania na swój dziewiąty album studyjny i zaprezentowali tytuł, okładkę i listę utworów.
Autorem okładki czternastej płyty Acid Drinkers „25 Cents For A Riff” jest Jerzy Kurczak, czyli osoba odpowiedzialna za fronty dwóch pierwszych albumów zespołu. I rzeczywiście jak się tak spojrzy to jest pewna cecha wspólna. Było dynamitem, było maszynką do mięsa, a teraz młotem. No nie mają z nim lekko chłopaki. A czy zwiastuje to jakiś powrót do korzeni? Sami Acidzi w zapowiedziach twierdzili, że tak.