Zmierzch Bogów
Wracać wciąż do domu Le Guin
Encyklopedia :

Schwarzer Engel

Schwarzer Engel,  Schwarze Sonne, Dark Wave, Electro

Niemcy. Kraj, w którym bardzo silnie rozwinięta jest tak zwana Schwarze Szene (pol. „Czarna Scena”). Tym szerokim dość terminem określa się nie tylko muzykę (jest ona jednak swoistym łącznikiem w środowisku), lecz całą kulturę (w tym sztukę czy modę) mniej lub bardziej powiązaną pierwotnie z gatunkami typu Dark Wave czy Gothic, później również rozrastającą się też na inne (Electro, czy nawet tzw. Mittelalterszene (Mittelalter- niem. średniowiecze). Z tego też względu w Niemczech, jak grzyby po deszczu, powstają coraz to nowe kapele związane właśnie z tym środowiskiem. Przykładem takiej jest właśnie Schwarzer Engel.

Schwarzer Engel (niem. Czarny Anioł) powstał w 2007 roku i jest właściwie jednoosobowym projektem wokalisty, Dave’a Jasona. Podobnie jak w przypadku Lacrimosy, która de facto jest duetem, podczas nagrań czy występów na żywo, Jason współpracuje z muzykami sesyjnymi, a są nimi: Jens Lindmaier (gitara), Stefan Grießhammer (gitara), Bert Oele (bas), Marcel Woitowicz (perkusja). Większość fanów bądź krytyków zdaje się jednak nie zauważać tego faktu i nazywa projekt właśnie mianem zespołu. I tym właśnie określeniem będę się również tutaj posługiwać. 

Na pierwszy rzut oka dość mało oryginalna nazwa grupy wzięła się stąd, że Jason, jak sam twierdzi, miał zobaczyć we śnie „strasznego, czarnego anioła przelatującego nad dopiero co opuszczonym polem bitwy”.

W takim też apokaliptycznym klimacie utrzymana jest debiutancka płyta zespołu, pod tytułem właśnie „Apocalypse”, którą wyprodukowała niemiecka wytwórnia Trisol Music Group. Możemy na niej usłyszeć również takich gości, jak: Taste z Diary of Dreams lub Timona Birkhofera (współpracującym z Liv Kristine i jej projektem Leaves ‘Eyes, czy Atrocity).

W 2011 ukazał się drugi studyjny krążek „Träume einer Nacht”, który promowany był przez pierwszy teledysk grupy „Königin der Nacht”. Wkrótce zespół został zaproszony do występu na najbardziej liczących się festiwalach w środowisku, na czele z Wave Gotik Treffen w Lipsku, Hexentanz Festival czy Castle Rock Festival w Mühlheim.

Rosnący potencjał grupy zaowocował podpisanym w marcu 2013 roku kontraktem z Massacre Records (swego czasu wydawcą takich zespołów jak, np. Thatre of Tragedy). Już pod skrzydłami wytwórni został wydany drugi klip pt.„Schwarze Sonne”, zwiastujący kolejny album studyjny grupy, pt. „In Brennenden Himmeln”, który ukazał się 26 lipca 2013 roku. Wśród zaproszonych gości na krążku możemy usłyszeć z kolei śpiewaczkę operową, Johannę von Orleans, czy klawiszowca El Friede z Oomph! W tym samym roku zespół zaliczył swój debiut na festiwalu M’era Luna w Hildesheim.


Co gra właściwie Schwarzer Engel? Jason określa tworzoną przez siebie muzykę jako nowoczesny melodyczny Dark Metal. Jak możemy przeczytać na oficjalnym profilu zespołu na Facebooku, muzyka Schwarzer Engel, charakteryzuje się m.in.: „mocnymi gitarowymi riffami czy wściekłym nie rzadko głębokim wokalem”. To wszystko przeplatane partiami wykonywanymi przez orkiestrę symfoniczną.

Słuchając i oglądając pierwszy raz teledysk bądź występ grupy na żywo, można doznać swoistego szoku. Wokalista, człowiek wysoki, o dość wątłej posturze, we fryzurze, jak to liczni fani nie omieszkali zauważyć, „na wczesnego Justina Biebera” śpiewający głębokim… barytonem? Pozwalający sobie zarówno na czyste, niemal operowe partie, jak i na głośny ryk. To wszystko w połączeniu z poetyckimi tekstami śpiewanymi po niemiecku, mocnym graniem (szczególnie na debiutanckiej płycie) i orkiestrowymi partami, tworzy interesującą mieszankę. Oprócz charakterystycznego głosu, nieodłącznymi atrybutami wokalisty są takie cudeńka, jak choćby… zbroja zakładana na korpus oraz karwasze (zakładane na przedramiona). Mimo, że w połączeniu z muzyką i obrazem (w przypadku oczywiście teledysków bądź występów na żywo), wszystko wydaje się do siebie pasować, co złośliwsi już zdołali określić Jasona mianem „Justina Biebera w zbroi”. Na szczęście większość komentujących chociażby teledyski grupy na You Tube potrafi skupić się na tym, co najważniejsze, czyli na muzyce.

Teksty piosenek pisane są jak dotychczas wyłącznie w języku niemieckim. Traktują głównie o mrocznej naturze człowieka i popełnianych przez niego błędach, takich jak wojny, czy dążenie do zniszczenia świata. Oprócz tego, znaleźć można utwory o tematyce bardziej melancholijnej, np. poruszający „Wiegenlied” z podtytułem „Todgeboren” (niem. „Kołysanka. Urodzony martwym”)  ukazujący ojca rozpaczającego nad grobem ukochanego dziecka.

Jak dotąd, ukazały się tylko dwa teledyski. Co ciekawe, pierwszy krążek nie był promowany przez żaden klip. Debiutancki teledysk zrealizowany do utworu „Königin der Nacht”, ukazuje młodą kobietę uciekającą przed obsesyjnie w niej zakochanym mężczyzną (w tej roli Jason), który nawet po śmierci pragnie zatrzymać ją tylko dla siebie. Dave przeszedł w teledysku samego siebie, występując w wielkim… pancerzu? (nie, to z pewnością nie jest już zbroja). Mimo wszystko, teledysk do piosenki pasuje i ogląda się go całkiem znośnie, czekając z ciekawością (przynajmniej za pierwszym razem) na zakończenie całej historii.

Dużo lepiej jest jednak w drugim klipie do piosenki, pt. „Schwarze Sonne”, który promował najnowszy album studyjny grupy, „In Brennenden Himmeln”. Mimo, że nie za wiele tu się dzieje, (teledysk składa się głównie z ujęć katedry, w której był kręcony, samego zespołu, skrzypaczek i udzielającej się w utworze Johanny von Orleans), to wystarczy. Sama piosenka ma dość podniosły charakter, co nie stanowiłoby dobrego połączenia z jakimś wymyślnym scenariuszem. Pod samym klipem na kanale Schwarzer Engel, na You Tube, zuważyć można przewijające się z kolei zarzuty, jakoby „Schwarze Sonne” to przerobiony utwór „Morgenstern” grupy Rammstein. Czy jest tak rzeczywiście, chciałabym pozostawić ocenie słuchających. Warto jednak zauważyć, że dla co niektórych komentujących, wszystko, co śpiewane jest po niemiecku i nie jest to pop, jest automatycznie Rammsteinem…


Podsumowując, Schwarzer Engel to jak najbardziej projekt warty uwagi. Niski, głęboki, niekiedy wręcz dramatyczny wokal Jasona, przeplatany z częstymi rykami i połączony z czasem agresywną, a czasem spokojną i romantyczną muzyką. Do tego poetyckie teksty, które poprzez specyfikę języka niemieckiego, nabierają swoistego charakteru. No, i oczywiście słynna zbroja. To wszystko tworzy interesującą mieszankę, obok której z pewnością nie można przejść obojętnie.

Dyskografia:
2010: Apokalypse (Trisol Music Group / Soulfood)

2010: Geister und Dämonen (EP; Trisol Music Group / Soulfood)

2011: Träume einer Nacht (Trisol Music Group / Soulfood)

2013: Schwarze Sonne (EP; Massacre Records / Soulfood)

2013: In brennenden Himmeln (Massacre Records / Soulfood)

Komentarz
Średnia ocena: 0
Oceny: 0
starstarstarstarstar

Podobne artykuły