Zmierzch Bogów
Wracać wciąż do domu Le Guin
Recenzje :

Portland Rum Riot - 53 Minuty Do Wschodu

Portland Rum Riot, 53 Minuty Do Wschodu, groove metal, rock, metal, hardcore

Portland Rum Riot. Nazwa od razu zastanawiająca, tym bardziej, że zespół jest z Warszawy. Jak kogoś w ogóle to interesuje, od razu może się czegoś dowiedzieć. Spowodowane wprowadzeniem prohibicji, dziewiętnastowieczne zamieszki w portowym mieście wschodniego wybrzeża Stanów Zjednoczonych posłużyły za inspirację do nazwania zespołu rockowego. A może to jest przestroga? W każdym razie konwencja okładki i przede wszystkim muzyki nie podejmuje tematu i z głównym szyldem się nie kojarzy.

Wspomniałem o okładce, bo tu jest zawarta pewna koncepcja. Otóż z Ameryki, dawnych czasów i przyziemnych przyjemności przenosimy się w kosmos i ogarniamy cały układ słoneczny. Układ, którego punktem centralnym jest oko, wokół którego krążą utwory, a za poszczególne fazy księżyca odpowiadają muzycy. To właśnie w nocy będziemy poruszać się po kolejnych orbitach. Do wschodu pozostały nam 53 minuty.

Portland Rum Riot okazuje się być zespołem balansującym na pograniczu rocka i metalu, którego podstawowym atutem jest wokal. Nie znaczy to, że nie ma co zwracać uwagi na instrumenty, tylko, że w każdym utworze śpiew jest pierwszoplanowy i stanowi o sile wyrazistości kolejnych pozycji. Jedne z nich są bardziej przebojowe, inne mniej, ale wszystkie mają swoją osnowę, indywidualny przekaz i wszystkie pozostawiają dobre wrażenie. Najbardziej hiciarski jest chyba „Przecięty”, ale to jest pojęcie względne i niejeden numer może wprawić w odpowiedni nastrój. Teksty są w całości po polsku i zaśpiewane czystym, melodyjnym i głębokim głosem, choć momentami pojawiają się mocniejsze dodatki w postaci hardcoreowych wrzasków czy grooveowych ryków. W ”Nie Sam”, momentami robi się naprawdę groźnie:) Wokal uważam za bardzo dobry i radzący sobie i w lżejszych i mocniejszych fragmentach. Bardzo fajnie wypadają również teksty. Wszystko odpowiednio się zlewa i do siebie pasuje, zachowuje również płynność i melodyjność.

Zanim przejdę do samych wartości muzycznych chciałbym zacząć od wyróżnienia gitary basowej. Bardzo efektowna gra na tym instrumencie oraz jego wyeksponowane brzmienie sprawia, że staje się on niemalże równoprawnym elementem w korelacji z resztą gitar. Powoduje to wzbogacenie muzyki i nadanie jej dodatkowej akustyki. Same gitary też zdecydowanie wypadają na plus. Może i są trochę w tle tych piosenek, ale za to jest to tło ciekawe, ze zmiennością temp, często mocne i całkiem metalowe. Poza tym są tu i solówki, nieraz zaskakujące jak choćby takie trochę orientalne jak w „Kwiaty” lub ostre i tnące jak we wspomnianym już, najcięższym na płycie „Nie Sam”.

To, że sporo tu wartościowej muzyki widać po czasach trwania utworów. Jak ktoś się nie zorientował to 53 minuty oznacza długość płyty, a całość jest w dziesięciu odsłonach. Ważne, że mogę przyznać, że w tej czasoprzestrzeni nie odnajduję nic słabego czy zamulającego. Cały czas coś się dzieje i mogę stwierdzić, że album jest dopracowany i interesujący w całości.

 

Tracklista:

01. Amalgamat

02. Kim Jestem

03. Uwalniam Się

04. Twój Krzyż Na Moją Drogę

05. Kwiaty

06. Pozdrowienia Z Portland

07. Przecięty

08. Nie Sam

09. Detonacja

10. Ciemna Strona Melanżu

Wydawca: Portland Rum Riot (2014)

Ocena szklona: 4+

Komentarz
Średnia ocena: 0
Oceny: 0
starstarstarstarstar

Podobne artykuły